Różne

6. tydzień diety. Krakowski weekend.

6. tydzień diety rozpoczął się u mnie megaalergią, która okazała się chyba jednak infekcją, starałam się jednak nie brać za dużo chemii, skończyło się na wapnie i Allerdze. Z kolei w piątek rano wyruszyliśmy grupą 3 dorosłych + 3 dzieci na wycieczkę do Krakowa i to dopiero było – z punktu widzenia diety wyzwanie, choć o tyle łatwiej, że 3. faza. Część jedzenia zabrałam ze sobą, a konkretnie pudełko humusu, paczkę orzechów włoskich, chleb esseński, jajka na twardo, grejpfruty i warzywa (papryka, ogórek). I to były śniadania, przekąski i kolacje. Obiady miały być jedzone „na mieście”.

Pierwszego dnia dzieci zażyczyły sobie zupę pomidorową, więc poszliśmy do baru mlecznego. Do mojego ulubionego, który znam jeszcze z czasów studenckich, kiedy często bywałam w Krakowie – „Pod Temidą” przy ul. Grodzkiej. Niestety menu baru, prezentujące sztandarową, domową – i co tu ukrywać – smaczną kuchnię polską nijak ma się do diety przyspieszającej metabolizm. Pierogi, naleśniki, placki ziemniaczane, kotlety mielone, schabowe itd. (napotkana tam grupa kilkunastu Włochów miała na talerzach to samo danie – pierogi). W ramach mniejszego zła zdecydowałam się na udko kurczaka z zestawem surówek – było to najbardziej zbliżone do diety danie w menu. Dzieci zaś były zachwycone barem, syn powiedział, że to jego „ulubiona restauracja w Krakowie”.

Mniejszy problem miałam ostatniego dnia, bo wybraliśmy się do Kompanii Kuflowej pod Wawelem (ze względu na znajdującą się tam salę zabaw dla dzieci) i tam bez problemu wybrałam sałatkę z grillowanym kurczakiem, jajkiem i masą warzyw. Jedynym podejrzanym składnikiem był sos viengret, który mógł zawierać cukier, ale machnęłam na to ręką. Skoro przez większość czasu odżywiam się ortodoksyjnie, w czasie wyjazdu mogę pozwolić sobie na niewielkie odstępstwa.

Stwierdzam też, że nawet nie pijąc kawy, można celebrować małe przyjemności w nastrojowych kafejkach. Szukając chwili odpoczynku zajrzeliśmy do Cupcake Corner (ul. Grodzka), gdzie jako jedyna nie zamówiłam babeczki, ale za to wypiłam przepyszną herbatę miętowo-owocową (na zdjęciu).

Waga po 6. tygodniu: – 0,2 kg. W sumie od początku diety: – 6,7 kg.
Tak, to rekordowo niski spadek w ciągu całej diety. Jednak liczyłam się z tym, że nie uda się w czasie całego okresu odchudzania utrzymać tempa -1 kg tygodniowo. Tym bardziej, że zbliżyłam się już do ostatnich kilogramów, a te zawsze są najtrudniejsze do zrzucenia. Zaczynam też wierzyć w słowa Pomroy o roli stresu w odchudzaniu (kortyzol hamujący spalanie tłuszczu). W tym tygodniu miałam ich więcej niż zwykle, łącznie z wyjazdem do Krakowa – przebywanie z dziećmi z zatłoczonych miejscach publicznych zawsze powoduje u mnie silny stres, trzeba mieć oczy dookoła głowy i nie spuszczać z oka nawet na sekundę. Mimo wszystko cieszę się z prawie 7 kg (!) na minusie w ciągu raptem 6 tygodni i działam dalej.

A tutaj moja cała historia odchudzania się na diecie przyspieszającej metabolizm

image_print

Absolwentka psychodietetyki i autorka bloga SzybkaPrzemiana.pl, gdzie od 10 lat propaguje zdrowe odżywianie, aktywny styl życia i doradza w zakresie Diety Przyspieszającej Metabolizm i innych zdrowych diet.

18 komentarzy

  • Asia R

    Skończyłam 6 tydzień mam na +0,6 jestem ciągle głodna, w tym tygodniu miałam jechać do zakopanego z powodu problemów zdrowotnych syna nie pojechaliśmy, dużo stresu spowodowało wzrost wagi. Teraz cały tydzień na urlopie i kolejny tydzień diety, martwię się tym moim głodem wcześniej nie miałam takiego problemu.

  • Asia R

    Ja zastanawiam się nad ksylitolem firmy zielony listek podejrzewam że zrobiono go z kukurydzy a na mnie kukurydza działa źle chce mi się jeść i jestem nienasycone, dziś robiłam deser z ciecierzycy z orzechami włoskimi i kakao i dodałam stevi mimo że wolałam ksylitol. Poszukam innego z brzozy i taki kupię. Pozdrawiam.

  • Riverina

    A czy w ogóle można jakoś rozpoznać ksylitol? Ten, który kupuję na Allegro wygląda i smakuje jak zwykły cukier i gdyby mnie oszukano to w najlepszej wierze zapłaciłabym za kg 10 razy więcej, wierząc, ze to cukier z brzozy. A co Pomroy pisze o cukrze trzcinowym, pamiętacie moze?

    • Isabela

      Niedawno jedna z dziewczyn pisała tu, żeby nie kupować ksylitolu z tego Zielonego Listka, bo to syf. Ja kupiłam ksylitol oryginalny fiński firmy Santini. Nie pamiętam, ile kosztował. Nie pamiętam też, czy Pomroy cokolwiek pisała na temat cukru trzcinowego, a książkę czytałam kilka razy.
      Isabela.

      • SzybkaPrzemiana.pl

        Tak, ksylitol Zielony Listek jest ze wszechmiar podejrzany, nie jest napisane z czego jest zrobiony, na domiar złego jest informacja „słodzik na bazie ksylitolu”. Zorientowałam się pod koniec półkilogramowego opakowania… Na pewno jest OK ksylitol z wyraźną adnotacją, iż jest wykonany z brzozy – ja miałam marki Pięć Przemian, kraj pochodzenia Finlandia.
        Cukier trzcinowy na pewno nie – nie ma go na liście dozwolonych produktów.

  • Dorota

    No i u mnie zastój w tym tygodniu… Waga trochę skakała i trochę spadała, ale stanęło na tym co tydzień temu czyli 64,3 (nawet po 2 fazie nie ruszyło). Pocieszam się, że łącznie spadło 4,4 kg i czekam na kolejny tydzień 🙂

  • Monika

    Jestem, u mnie to samo, cały 6 tydz. zero spadku. Czyli nadal mam – 3,9 kg. Zobaczymy jak 7 tydzień. Wiadomo, jak nie ma spadku to i chęci mniej. Chciałabym tak jak u Ewy, że spadki – 1kg na tydz.

  • Monika

    Liczę na to po cichu 🙂 Kiedyś w końcu powinna. Tylko, że ja już 7 tydz. zaczęłam i nie było u mnie żadnych złamań diety.

  • Karen

    Hej dziewczyny,
    jestem w połowie 6 tygodnia diety i jestem bardzo zadowolona! Pierwszy raz od świąt widziałam się z rodziną i wszyscy są zszokowani, mówią, że bardzo schudłam. To motywuje!
    Pierwszy raz też się zważyłam i w końcu wyznaczyłam cel wagowy – 55 kg. Teraz waga pokazuje 60.5, podejrzewam, że przed rozpoczęciem diety oscylowała w okół 66, ale jak dotąd moje postępy mam udokumentowane w postaci wymiarów:
    – talia -9cm
    – pas -7cm
    – biodra -7cm
    – uda -5cm
    Także trzymam się dalej, czuję się świetnie i będę walczyć do końca. Dziękuję za tego bloga i pomoc w każdej sprawie i motywacje od innych dietowiczek 🙂
    Pozdrawiam!

  • Karen

    Ja znów zaczynam 6 tydzień, bo ostatnie dwa musze niestety anulować (ferie, walentynki, za bardzo poluzowałam przez 2 weekendy). Poczułam na własnej skórze, że moje stare przyzwyczajenia żywieniowe odbierają mi dobry nastrój i energię, chcę jak najszybciej znów ścisle przestrzegac diety.
    Także z nową motywacją, nową książką kucharską, po małej przerwie kontynuuję tę piękną przygodę i wracam na własciwe tory 🙂
    Pozdrawiam !

Skomentuj Monika Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *