Różne

Dzień 28. Koniec!

Dzień 28. Faza 3. diety przyspieszającej metabolizm.

Śniadanie: płatki owsiane z owocami + 1/4 szklanki orzechów włoskich
II śniadanie: krem czekoladowo- orzechowy z cieciorki
Obiad: polędwiczka wieprzowa (120 gram) w kolorowym pieprzu, sałatka z patata, pestek dyni i dzikiego ryżu, surówka z rukoli, szpinaku, ogórka, papryki i sosu vinegret na oliwie z oliwek
Podwieczorek: 2 łyżki masła migdałowego, seler naciowy
Kolacja: sałatka z  plastra polędwicy wieprzowej, rukoli, szpinaku, ogórka, papryki i sosu vinegret na oliwie z oliwek

Waga po 4. tygodniu: -1 kg. W sumie od początku diety: -5,3 kg!

Ponad 5 kg w ciągu zaledwie 4 tygodni to bardzo dobry wynik. Kiedy swego czasu byłam na ostrej diecie niskowęglowodanowj, pozbycie się 5 kg zajęło mi 6 tygodni. To była dieta z nabiałem, kawą, jajkami codziennie itp.
W tym momencie do pełnego miesiąca diety brakuje jeszcze 3 dni, jeśli uda się coś zrzucić w tym czasie, podam też wynik miesięczny.

Chyba odkryłam sposób na to, żeby chudnąć także w fazie 3. W każdym razie u mnie działa. Otóż posiłki “tłuste” typu humus, guacamole, mięso smażone w tłuszczu itp najlepiej jeść tylko na trzy piersze posiłki – śniadanie, II śniadanie i obiad. Na podwieczorek już tylko orzechy (1/4 szklanki), a kolacja lekka z niewielką ilością tłuszczu, np. tuńczyk w sosie własnym z warzywami typu sałata, szpinak, ogórek, papryka i sosem vinegret.

Kończę dziś 28-dniowy cykl diety i choć nadal na niej pozostaję (do osiągnięcia celu), już nie będę opisywać każdego dnia osobno. Natomiast będę zamieszczać podsumowanie każdego tygodnia łącznie z najważniejszą informacją – ile udało się schudnąć.

Będzie też wiele kolejnych notek: przepisy, omówienia dozwolonych produktów oraz dalsze informacje i ciekawostki na temat diety przyspieszającej metabolizm.

image_print

Absolwentka psychodietetyki i autorka bloga SzybkaPrzemiana.pl, gdzie od 10 lat propaguje zdrowe odżywianie, aktywny styl życia i doradza w zakresie Diety Przyspieszającej Metabolizm i innych zdrowych diet.

85 komentarzy

  • Agnieszka

    Ciekawe spotrzezenie , dziś tak właśnie to zrobię. Bo jak na razie z mojej euforycznej wagi 60,6 dziś zrobiło się 61,3 ;( ale wczoraj swietowalam podwyżkę męża w restauracji tajskiej 🙂 i chyba trochę wyszło “out od diet”… 😉

  • Zielonygroszek

    Ja chyba od początku jem jabłka w 3 fazie, trudno. Mam zawsze w domu, awaryjnie i łatwo mi zabrać ze sobą i zjeść (najcześciej w aucie)

  • Riverina

    A ja żałuję, ze tak późno dołączyłam. Swoją opinię wpisałam w mailu, ale tu jeszcze raz dziękuję za fajny pomysł na bloga, dużo ciekawych pomysłów i przepisów . No i świetną atmosferę, którą tworzą wszystkie wpisujące się Panie.

  • grazka

    ja swoje 28 dni kończe dopiero w przyszłą niedzielę 🙂
    ale mi idzie dużo wolniej
    po 3 tygodniach minus 2,30 kg

  • ida

    Dzień 28 zniechęcenie 🙁
    Waga znów poszła w górę o 40 dag, drugi dzień z rzędu, mimo że nie było wyłamań…
    poza kuracją łyżeczką miodu z cynamonem, bo podziębiona jestem 🙁

    W związku z powyższym nieszczęśliwym weekendem na koniec diety, czyli dnia 29 waga spadła tylko o 3,7 kg 🙁 a był bardzo szczęśliwy poranek w piątek (dzień 26) gdy spadek był 4,3 kg.

    Trochę się boję jak to będzie dalej z wagą… bo chyba jednak metabolizm wcale nie przyspieszył, a spadek wagi jest wynikiem niskiej kaloryczności potraw 🙁
    Będę informować o trwałości spadku u mnie 😉

    Ale są też jaśniejsze strony diety, bo czuję się lekka, bez wzdęć.
    Cholesterol spadł z 218 do 183 ;-D no i w pasie ubyło mi 7 cm 😉

    • Ewa/SzybkaPrzemiana.pl

      Na pewno spróbuj z diety wychodzić powoli. Organizm odzwyczaił się od pewnych składników, więc musi też się przyzwyczaić. A wahania wagi są czymś normlanym, wszędzie zawsze piszą, że waga zwodzi, jedynie wymiary są wiarygodne. Będę jeszcze drążyć temat metabolizmu po diecie, mam już przygotowane materiały ze strony Pomroy. Jak się z tym ogarnę, będzie osobna notka.

      • ida

        Jakbym ćwiczyła to mogłabym sobie wytłumaczyć, że to mięśnie 😛

        Będę wychodzić z diety łagodnie. Bez kawy – próbuje się rozsmakować w Kujawiance 😉 – bez dań smażonych z dużą tłuszczu i olejach rafinowanych, bez kupnych słodyczy, bez produktów mlecznych i serów (poza masłem do kanapki) przez… ile wytrzymam 😛 nie jestem fanka mięsa i sery czy jogurty naturalne były miłą odmianą i substytutem mięsa 😉

        Na stałe chce zrezygnować z kukurydzy, pszenicy i soi. Pszenice będę zastępować orkiszem, owsem lub żytem. Chciałabym wprowadzić banany, ziemniaki, bo je lubię i są teorie, że mają one swoje zalety;)

        Będę też starała się jeść więcej surowych warzyw, a nie tylko parę plasterek ogórka na kanapkę.

        Dodatkowo 5 posiłków dziennie – co dla mnie już przed dietą było standardem. I jedzenie w ciągu 30 minut od wstania.

        I zobaczymy co to będzie ;-D

  • ida

    Minął tydzień po diecie, ale z o graniczeniami i zasadami diety fazy 4, choć zdrowy tłuszcz był w formie łyżki oleju lnianego do surówki lub trochę orzechów do owsianki.
    Były też małe odstępstwa w stylu pół banana do kaszy jaglanej czy kromka chleba orkiszowego do jajecznicy czy sałatki warzywnej z olejem lnianym.

    Dzięki temu waga bez zmian do piątku (utrzymany spadek 3,7 kg), ale w sobotę rano przybyło 30 dag, po tańcach i kilku pszennych kanapkach w klubie. Ustaliłam, że lepiej zjeść niezdrową kanapkę niż paluszki 😉

    W niedziele rano 20 dag więcej, po kawałku ciasta z cukierni z kawą.

    W poniedziałek, czyli dziś 40 dag więcej po sushi i kawie na mieście.

    Grzeszki nie wydają mi się duże w stosunku do tego co jadłam przed dietą (mam na myśli ilość kawy z białym cukrem i słodycze), a w sumie w weekend przybyło mi 90 dag!! Jak dla mnie to całkiem sporo….

    Z wagi jaką kupiłam pod koniec diety wynika, że to nie woda 😛
    Przybyło 2% tłuszczu. Jak to będzie wyglądać dalej? Dam znać 😉

  • AsiaR

    Witajcie kochani.
    Dla mnie juz po wakacjach, urlopach itd.
    Melduje zakonczony wczoraj pierwszy cykl 28 dni diety.
    Moje przemyslenia na temat diety.
    – Od pierwszego dnia przestalam miec klopoty trawienne, pomimo zwiekszenia ilosci jedzenia niemal o 400%. Wczesniej glodzac sie, i duzo cwiczac przytylam kolejne kilogramy. W ksiazce Pomroy to wlasciwie i moj przypadek jest opisany, po przejsciach z wszelkimi dietami. A tu po zjedzeniu porzadnej porcji owsianki od pierwszego dnia zaczelam wszystko zupelnie inaczej trawic.
    – Dieta jest pyszna i nad wyraz rozwija sie kreatywnosc kulinarna 🙂 zeby bylo jeszcze pyszniej.
    – Po raz pierwszy na diecie nie panikuje, bo NIGDY nie jestem glodna! Zawsze mam przy sobie jakies warzywa, moja tarcza ochronna 🙂
    – Oczywiscie popelnialam wiele wpadek typowych dla poczatkujacych: nie te warzywa nie do tej fazy, albo losos wedzony w fazie 2, albo problemy z porcjami.
    – Dodam, ze 3 tygodnie diety prowadzilam bedzac na wakacjach, w ciaglym biegu, ciagle ze swoimi pudeleczkami jedzenia, skomponowanego w najprostszy mozliwy sposob.
    – Tak jak dzieczyny pisza, zeszla (albo wlasnie mi schodzi) oponka na brzuchu. Pewnie spowodowane jest to niejedzeniem nabialu i pszenicy 🙂 Bardzo pozytywne!
    – Ze wzgledu na historie moje dentystyczne, (wstawianie implantu, usuwanie zebow) musialam przyjmowac sporo ketonalu, zakaz cwiczen, wysilku itd.
    – RESULTAT: rowniutkie -4,5 kg. Nie jest to wielkie wow, ale nie cwiczac, i jedzac takie ilosci jedzenia (dodam, ze mam zwiekszone, bo ja zaczynalam z waga 100,08 kg1!) to jadlam naprawde sporo. Teraz to wlasciwie szanuje sie kazdy utracony kilogram. Czlowiek sie przyzwyczail, ze przez tydzien na innych dietach szlo 5-6 kg. A tu ciut mniej w caly miesiac. To dla mnie bardzo duzy sukces. Mialam juz tak rozregulowany metabolizm, ze naprawde ja tylam na salacie.

    Ja ogolnie zauwazylam, ze mnie schodzi wszystko po pierwszej fazie, gdzies w okolicach polowy 2 fazy 🙂 Na 3 regularnie mi podchodzi. Dziwne, no ale… 🙂

    Kolejny cykl oczywiscie zaczelam wczoraj, z waga startowa: 96,3 kg 🙂

    Pozdrawiam wszystkich a Ewe w szczegolnosci 🙂

  • asia r

    Gratuluję Asiu ja też wolę jak mi ubywa powoli ale z uśmiechem na twarzy i nie jestem głodna ,powodzenia w dalszym dietowaniu.

  • Marta-Sara

    Gratulacje Asiu R!
    Bardzo dobry wynik, a jak na “bojowe warunki”, to jeszcze lepszy 🙂
    Życzę dalszych sukcesów!

  • Asia R

    Dziś ostatni dzień cyklu 28 dni waga dziś wskazała 60,8 kg od początku diety 4,3kg mniej. Na śniadanie dziś zjadlam jajko sadzone z pieczarkami z fasolka czerwona, na przekąskę zjadłam pyszny krem orzechowo-czekoladowy z cieciorki, na obiad mam zamrozonego indyka z kosmo ryżowy, na przekąskę masło migdalowe z ogórkiem, na kolacje sałatka z tuńczyka w oleju z fasolka i kapusta pekinska

  • Asia R

    Dziękuję bo spadek wagi to jedno a przyjemność z odkrywania nowych smaków to dopiero przygoda, ja nie lubiłam gotować nie miałam ochoty ani pomysłu a teraz uwielbiam gotować i wcale mnie to nie męczy. Moi znajomi mówią że jestem nowa osoba i ja się zgadzam, już dziś planuje jadłospis z fazy 1na jutro gdyż zostaje na diecie ten tydzień, musze się przyznać ze wykorzystam potrawy które mam zamrożone. Dziś mam świadomość że przede wszystkim nie należy się glodzic. To niesamowita przygoda.

  • Isabela

    Witam i melduję zakończenie swoich 28 dni.

    Schudłam 2,4 kg (zaczynałam z wagą 62,5 kg, dziś rano – 60,1 kg).
    I chociaż marzyło mi się, by zobaczyć wreszcie na wadze 5 (a nie 6), to ogólnie jestem zadowolona, bo średnio tygodniowo spada mi 0,6 kg. Oczywiście skoki wagi są przygnębiające, ale od tego się nie umiera i wierzę, że w tym tygodniu zobaczę upragnione przynajmniej 59,7 kg 🙂

    Z diety nie zrezygnuję tak długo, jak długo nie osiągnę wagi docelowej, chociaż przyznam, że jedzenie ryb (w moim przypadku teraz to wędzony łosoś, rzadziej tuńczyk w sosie własnym i filety z soli lub pstrąga) mnie dobija (od wielu lat jestem wegetarianką, a karpia w ilości dla krasnoludka jadałam tylko na Wigilię) i bardzo brakuje mi sera koziego, jogurtu, maślanki.
    Z powyższego powodu faza 2. jest dla mnie trudna, ale ratuję się białkami jajek i dużymi ilościami warzyw. Nie ukrywam też, że najczęściej w tej fazie boli mnie głowa.

    Teraz o pozytywach diety:
    * chudnę,
    * zgubiłam trochę brzucha (to mój największy problem) i po założeniu bielizny korygującej wyglądam całkiem, całkiem 🙂
    * polubiłam ćwiczenia (brzuszki, hantle, spacery, skakanka),
    * przeprosiłam się z rowerem stacjonarnym i hula-hopem,
    * podjęłam decyzję, że w bezdeszczowe dni będę jeździła do pracy rowerem (ostatni raz robiłam to 2 lata temu) lub będę chodziła pieszo (do pracy mam ok. 3,5 km w jedną stronę),
    * zapisałam się na basen od 16 września (kocham pływanie, a ostatni raz byłam na basenie 4 lata temu),
    * jem regularnie, jak w zegarku,
    * odkryłam dzięki blogowi Ewy i książce p. Pomroy wiele ciekawych przepisów (np. czekoladowa owsianka, krem czekoladowo-orzechowy) i produktów (np. chleb esseński, ksylolit, herbata rooibos),
    * dieta pobudziła mnie do komponowania nowych potraw i samodzielnego wykonywania produktów, które z wygody dawniej kupowałam w sklepie (np. mleczko migdałowe, hummus),
    * regularnie co piątek chodzę na masaże, dzięki czemu nie tylko jestem coraz ładniejsza:) ale i bardziej zrelaksowana,
    * stałam się konsekwentna w trzymaniu się zasad diety (dawniej, przy innych dietach zdarzały mi się grzechy duże i małe, które prowadziły do katastrofy),
    * nie piję żadnego alkoholu (dawniej wino czerwone i ulubiony Jack Daniels, raz na jakiś czas, oczywiście z colą),
    * piję regularnie herbaty z mięty, pokrzywy, rumianku, skrzypu, chociaż bardzo mi brakuje zielonej herbaty,
    * planuję zakupy i nie zdarza mi się kupować czegoś, co nie jest mi potrzebne,
    * planuję ilości kupowanych produktów, więc nic mi się nie marnuje,
    * dzięki planowaniu zakupów oszczędzam więc pieniądze,
    * jestem pełna optymizmu i energii (chociaż bywały chwile zwątpienia i zniechęcenia).

    To tak w skrócie.

    Dziękuję Ewa za Twój blog, czytam go codziennie i zawsze znajduję we wpisach Twoich i dziewczyn coś nowego.

    Życzę wszystkim Paniom powodzenia w zrzucaniu zbędnego balastu:-)

    Pozdrawiam, Isabela.

    • SzybkaPrzemiana.pl

      Isabela, ja również bardzo dziękuję za Twoje komentarze i gratuluję pozytywnych zmian w życiu 🙂 Może zamieszczę Twoją opinię w opiniach do diecie> Potrzebowałabym do tego Twojego wieku, ew. województwa.

      • Isabela

        Już pisałam, jak się przedstawiałam:-) ale powtórzę bez problemu.
        Mam 54 lata, mieszkam we Wrocławiu.
        Do pozytywów, o których zapomniałam, dodam jeszcze brak wzdęć po fasoli, kalarepie, kapuście i innych wzdymaczach, co uważam za cud, bo przed dietą nawet po wypiciu szklanki wody mineralnej rano, mój brzuch osiągał rozmiary 6-miesięcznej ciąży.

  • Isiabelka

    A ja dziś zaczęłam 3 tydzień diety. W sumie od początku ubyło mnie 3,4 kg, więc całkiem nieźle, zważywszy że w ciągu tych dwóch tygodni tylko raz ćwiczyłam i zaniedbywałam picie odpowiedniej ilości wody. Moje posiłki nadal nie zachwycają smakiem, ale daję radę i się nie poddaję – głównie z bloga Ewy, bo odkąd go odkryłam jest po prostu poręczniej, niż się grzebać w książce Pomroy;) – Ewa i dziewczyny, stokrotne dzięki. Ale na kawę zbożową powoli nie mogę już patrzeć:)) Główną rzeczą jednak, która mi doskwiera na tej diecie, to brak alkoholu. Mój facet pyta, kiedy skończę trzymanie go “o suchym pysku, bo dieta” w weekendowe wieczory:). Zgodzę się z poprzedniczkami, w tym z Isabelą, że dieta dodaje energii, ale to akurat jest charakterystyczne dla każdej zdrowej diety (tak samo się czułam podczas odchudzania w zeszłym roku, tylko w innym systemie). Zasada jest prosta = im zdrowiej jesz, tym lepiej funkcjonuje Twój organizm:)

  • Sadosia

    A ja w czerwcu skończyłam 4tydz diety i ubyło mi 8kg. Teraz trzymam się przekąsek z określonych faz i 1 w miesiącu robię tydzień powtórki z diety.
    Czuję się bosko! utrzymałam wagę, pomimo, że codziennie wcinam zwyczajowo 3kulki loda z zaprzyjażnionej lodziarni:) i niesteety czasem piję zwyklą kawę.
    Dzięki książce nauczyłam swój organizm regularnego jedzenia a siebie, że czas poświecony na gotowanie to inwestycja w swoje zdrowie, wygląd i lepsze sampoczucie:))))

    • Isabela

      Wynik piękny!
      Zdradź swój wiek i wagę początkową, jeśli to nie tajemnica.
      Wiem z doświadczenia (mam 54 lata), że im człowiek starszy i mniej ma to zgubienia, tym ten proces jest dłuższy i wymagający więcej dyscypliny.
      Isabela,

      • Sadosia

        Mam 34lata, generalnie jestem chudzielcem, który niewiele jadł a dietę zastosowałąm by uregulować pory jedzenia i nauczyć organizm terminowości:)
        spadek wagi nie był planowany.
        zaczęłam z 54kg, a skończyłam 46kg i teraz waha się między 46-47, chyba zależy od cyklu:)

  • JoannaR (AsiaR)

    Sadosia, wynik imponujacy jak na 28 dni diety. Mnie sie udalo jedynie 4,5 kg, a zaczynalam z naprawde duzej wagi. I czasem jak czytam Wasze komentarze, to widze, ze ogolnie bardzo wolno sie chudnie na tej diecie. Nawet nie tak jak obiecuje Pomroy, ktora mowi, ze powinnismy schudnac 10 kg w miesiac. Ja po 6 tygodniach mam -6 kg. Powiem tyle, ze marzy mi sie ujrzec 8 na przodzie :-/

  • Marta-Sara

    Tak wygląda, że to może być 10 kg, ale w sumie nigdzie tego jasno nie powiedziała. W sumie 10 kg to trochę za dużo na miesiąc. Optymalnie jest 6 kg, ale nie każdy to osiąga, niestety. Ja miałam -7 kg po 6 tyg.

    • SzybkaPrzemiana.pl

      Moim zdaniem z informacji, że 1) cykl diety trwa 28 dni, 2) żeby schudnąć 10 kg i mniej trzeba jeść pojedyncze porcje, nijak nie wynika, że w ciągu miesiąca schudniemy 10 kg. Część osób wysnuwa taki wniosek z książki, ale tam faktycznie nigdzie to nie jest napisane (mnie osobiście nie przyszło to do głowy, ale pojawiały się takie głosy na blogu). Zdrowe chudnięcie to powolne chudnięcie.

      • JoannaR (AsiaR)

        No troche jednak w ksiazce jest napisane 🙂 Ja tak zrozumialam z ksiazki. Kiedy np. podsumowuje kolejne tygodnie, pryz koncu ksiazki, np. pisze, ze po dwoch tygodniach, pewnie schudliscie 5-7 kg. Jakos tak bylo. A pod koniec, ze jej pacjenci chudni ponad 10 kg. w miesiac. No pryznajmniej ja tak zrozumialam. Na forum Pomroy tez sporo ludzi pisze ile to pochudli w 2 tygodnie np. to szok. (oczyiwscie jzu w przeliczeniu na kg. ) Ale tez jest post, ze brak efektow w ogole. Takze u kazdego roznie.
        Co nie oznacza, ze wszyscy taki efekt maja osiagnac, bo kazdy ma inny metabozlim i tu chodzi o calkoksztalt wielu czynnikow. Dla mnie takie tempo jest ok. Ja sie musze wyzbyc takich mysli, ze tka jak na innych dietach super jestr tracic 5 kg w tydzien 🙂 To byl dlugi proces, kiedy sobie tak namieszalam w glowie. Terapia z postaci tej diety FMD daje dobre rezulataty 😉

        • Turja

          Dziewczyny wezcie pod uwage, ze ksiazka jest dostosowana do innego spoleczenstwa. Nie chce rzucac stereotypami itp. ale jednak mimo wszystko podejrzewam, ze pacjenci Pomroy mieli jako wage startowa 100kg jak nie wiecej, wiec zrzucenie 10kg w miesiac jest mozliwe jesli tylko przerzuci sie z hamburgerow na salate 😉

          • Dorota

            Ja też się napaliłam na utratę 10 kg w ciągu pierwszych 28 dni diety (można powiedzieć, że Pomroy trochę naciąga fakty w związku z utratą tych 10 kg), ale z każdym tygodniem cieszyłam się, że nie ubywa mi 2,5 kg w tydzień, bo to niezdrowe 🙂

  • Isiabelka

    Ja nie uważam, że na tej diecie chudnie się wolno. Jak już pisałam, w zeszłym roku byłam też na diecie:) (5 zbilansowanych posiłków dziennie, duże ilości wody itd.) i w ciągu 2 miesięcy zgubiłam 3 kg, podczas gdy na diecie “Pomroy’owskiej” straciłam 3,5 kg w ciągu 2 tygodni, różnica jest więc zasadnicza. Ale sztuką jest utrzymanie efektu, a samo schudnięcie zaledwie “sztuczką”:)

  • Marta-Sara

    JoannoR – nie martw się 🙂

    Po sobie wiem, że nie tak łatwo utrzymać tą dietę będąc jedyna osobą w domu na diecie… Na szczęście moje córki lubią te dietetyczne mięska, ale czasami chcą coś innego. Na weekend zrobiłam zupę cebulową z grzankami tylko dla rodziny i ……tak dawno nie jadłam pieczywa ani grzanek, że uległam 🙁 Po prostu chce mi się czegoś “normalnego”. Ja już prawie 6 miesięcy jestem na tej diecie.
    Waga skoczyła mi trochę do góry, ale nie poddaję się! Chcę sobie zostawić widełki ok. + 2 kg na ewentualne wzrosty. Czyli wypadałoby do planowanej wagi dorzucić -2kg 😉 Zobaczymy. Na razie mam nadzieję, że do końca tyg. wrócę do wagi sprzed weekendu. Liczę, że pomoże mi 1-fazowa zupka dyniowa, a efekty najlepiej widać będzie już jutro – 2. dzień 2. fazy.

    U Ciebie przynajmniej są stałe spadki, bo ściśle trzymasz się zasad diety.
    2 miesiące to minimum – już masz na pewno rozkręcony metabolizm.
    Powodzenia!

    • JoannaR (AsiaR)

      Marta-Sara, dziekuje Ci za dobre slowo 🙂
      Mnie sie ta dieta podoba, i naprawde moglabym byc na niej do konca zycia 🙂 Ja w tyogdniu, kiedy jestem mega zapracowana, z trojka dzieci, praca, i inne zajecia poza, nie mysle o jedzeniu. Wysilku kosztuje mnie jedynie planowani ei przygotowanie posilkowi i zakupow, ale jak juz mam zrobione i popakowane to jedzonko w pudleeczka, nie ma problemu. A w weeekendy kiedy mozna juz luzniej, zawsze udaje mi sie zrobic cos pysznego. Ja na razie jestem na tej diecie 1,5 miesiaca.

      Powiedz prosze, ile Ci spadlo w ciagu tych 6 miesiecy? 🙂 I jesli moge wiedziec, z jakiej wagi zaczynalas? No ja juz zaczynalam z 3 cyfrowej :-/

  • Marta-Sara

    JoannoR,
    właśnie nie chcąc Cię demotywować nie podawałam wagi 🙂 Start wzrost: 163 cm, waga: 64 kg (choć wydawało mi się, że mam tylko 61, nie wiem kiedy doszło więcej)
    Po 6 tygodniach: -7 kg

    Potem jadałam cały tydzień wg faz, ale….zdarzały się drobniutkie odstępstwa, np. kostka czy dwie gorzkiej czekoaldy, u znajomych głupio mi było wyciągnąć orzechy, więc zjadłam ich sałatkę z ananasem z puszki, kukurydzą i majonezem – nie było drastycznego skoku do góry, czy efektu jojo, ale z osiągniętych 57kg wahałam się w okolicach 58, czasem trochę więcej.
    Duży skok był po gołąbkach z sosem mojej mamy – prawdę mówiąc nie za bardzo mi smakowały, bo teraz mam inne smaki, jak to określa moja młodsza córka (mięso mielone ze sklepu, biały ryż, sos doprawiony z torebki), a waga poszła z dnia na dzień do 60 kg (to było po 4 mies. FMD). Spaliłam dość szybko.

    W połowie lipca powtórzyłam miesięczny cykl. Spadło mi niecałe 3 kg, choć w czwartek pod koniec miałam już wyznaczone 54 kg. Myślę, że teraz mam ok. 55-55,5 kg, jak mi spadnie to, co zjadłam wczoraj i w niedzielę. Zrobiłam sobie jeszcze smażone na oleju z pestek win. placki z cukini (kiedyś próbowałam bez tłuszczu w piekarniku i mi nie wyszły). Trochę testuję moją nową przemianę materii.

    To, co zauważyłam to:
    przez przypadek miałam ok. 3 mies. przerwy + miesięczna powtórka – czyli jakby raz na kwartał – i tu spadek był PONIŻEJ tego, co poprzednio (w połowie kwietnia 57, a teraz mignęło mi 54). Obecnie startowałam z 58,250 kg i po równych 4 tyg. miałam 55,500 kg.

    Najgorszym wyzwaniem są NIEPLANOWANE wyjazdy, np. do lekarza, czy SOR. Jak mam coś gotowe, to biorę, ale nie zawsze coś mam. A wyjazd na SOR (4razy) to z dojazdem ok. 6-7 godzin… W tym półroczu zaliczyłam też szpital z córką. Plus “zwykłe” chorobowe wizyty u lekarza (2-3 razy). Sama 2 razy zażywałam antybiotyk, co na pewno dobrze nie wpływa na przemianę. Ale staram się cały czas jeść zgodnie z fazami.

    Ciekawym doświadczeniem były też wakacje nad polskim morzem. Zabrałam ze sobą trochę rzeczy do zamrożenia: placki jaglane z jabłkiem na 4 śniadania, kulki z kurczaka na 8 przekąsek, 1 czy 2 porcje kurczaka na soli w musztardzie francuskiej. To, co jadłam w domu było mniej więcej OK (pomijając 2 noce, gdy córka miała gorączkę, ja się obudziłam i musiałam coś zjeść 🙂 – miałam akurat przygotowane płatki owsiane na śniadanie). A co do polskich obiadów, to porażka. Ryby smażone i najczęściej w mące – wyszukiwałam takie bez mąki i w 1 punkcie mieli grill, gdzie szef kuchni piekł mi bez tłuszczu 🙂 Kurczak z rożna – nie wiem co było w przyprawach, ale bardzo smaczny i w miarę bez tłuszczu – jadłam pierś lub udko, skórkę wysmażoną tez 🙂 Namierzyłam pieczeń z łososia i wszyscy sprzedawcy zapewniali mnie, że tam poza łososiem nie ma dodatków typu bułka tarta. Bardzo dobre są kabanosy z łososia. W weekendy bywał śledź w oleju z cebulką. Sałatka nicejska (z sałatą lodową) w Pizzerii Dominum. Raz skusiłam się na nalesnik francuski z serem (na słodko) i raz naleśnik francuski ze szpinakiem. We wszystkich sałatkach jest cukier – i to dość dużo! Bez śmietany/majonezu były zazwyczaj maksymalnie 2 (tam, gdzie wybór sięgał do 10-12). Zostawał mi ogórek małosolny lub warzywa na parze: brokuły, kalafior i marchewka – prawie faza 1. i 3. Sałatka gyros z jakąś przyprawą, po której miałam okropne wzdęcia, sałatka grecka – ser dałam dzieciom:)
    I jeszcze ze 2 razy jadłam chałwę, zamiast tahini czy hummusu 🙂 oraz paluszki, a u teściów na grillu ser camembert (od kiełbasy mnie odrzuca). Czasami jadam kabanosy drobiowe wędzone naturalnie bez azotanów (firma z Nowego Targu – Konspol). Wg mnie zaburzeń w spadku wagi nie powoduje ser owczy (oscypek) w niewielkich ilościach.

    Wszelkie dodatki do FMD uszły mi dość na sucho, więc uważam, że dieta działa.
    Muszę się tylko zmobilizować, czyli jeść ilealnie, bez odstępstw, aby osiągnąć cel (wagę sprzed ciąż).

  • Aga

    Ewo czy jak po skończeniu 28dni diety,nie osiągnęłam swojego celu zrzucenia -10kg…to kolejne 28 dni mam jeść takie same porcje aż do osiągnięcia planowanej wagi?czy muszę zmniejszyć porcje,jeśli tak to o ile?

  • Aga

    Miałam porcje dla tych co chcą schudnąć -10kg i mniej…więc mam zostać na tych samych porcjach aż do osiągnięcia celu?tak?

  • kysza

    Ewo, melduje sie po zakonczeniu 28 dni diety. U mnie spadek -5,1 kg. Teraz chcę sobie zrobić tydzień przerwy, a potem wrócić do całego cyklu, bo jeszcze sporo pracy przede mną.
    Pozdrawiam i dzięki naprawdę fantastyczny blog.

  • Dorota

    Czas na wyniki po pełnym cyklu 🙂
    Dzień 28/28 faza III

    Pobudka 9.40
    Śniadanie 10.10 – kromka chleba esseńskiego + keczup domowy + sałata i pomidor + jajko smażone na oleju z pestek winogron + pół grejfruta
    II śniadanie 13.10 – 2 łyżki humusu + pomidor + ogórek kiszony
    Obiad 16.10 – risotto z kurczakiem i pęczakiem + pół grejfruta
    Przekąska + Kolacja 20.10 – 25 g orzechów nerkowca + sałatka (2 pomidory, cebula, sól, pieprz) + puszka śledzi w oleju + jeszcze jedna mała garść orzechów nerkowca 🙂

    Woda 2,4 l

    Cóż, zakończyłam pewien etap i jestem z siebie naprawdę dumna, że nie złamałam się ani razu, a czasem było naprawdę ciężko oprzeć się pokusom… ostatnio kupiłam mojej drugiej połowie ekologiczne świeże bułeczki pszenno-żytnie i mało mnie nie poskręcało – zanurzyłam twarz w tej torebce i chłonęłam piękne zapachy – dobrze, że od zapachu się nie tyje he he 🙂
    28 dni diety przyspieszającej metabolizm sprawiło, że ubyło mnie 3,5 kg (a w samym tygodniu czwartym -0,7 kg). Waga na dzień dzisiejszy 65,2 kg. Dobrze się czuję, nie głoduję (jak to było na diecie przepisanej przez dietetyczkę, dużo ćwiczyłam i mało jadłam – szybko się poddałam i podjadałam).
    Hitem są dla mnie potrawy jak risotto czy chili, które są przepyszne i niesłychanie sycące!
    Cudem jest to, że przez ostatnie 3 dni fazy III schudłam 0,3 kg gdzie waga przeważnie stała lub rosła.
    Zamówiłam dziś w aptece witaminę D3 i liczę, że razem z nią szybciej osiągnę swój cel – na początek 5 z przodu na wadze, ostatnio widziana gdzieś w szkole podstawowej kiedy miałam nadwagę.
    Ewo, bardzo Ci dziękuję za Twój blog i wsparcie – byłoby mi dużo trudniej gdybym nie mogła dzielić się z Tobą i innymi osobami będącymi na tej diecie, swoimi radościami i zmartwieniami 🙂
    Zrobię tak jak poradziłaś – żeby zacząć od poniedziałku fazę I to jutro zrobię fazę I, w sobotę II i w niedzielę III a potem już normalnie 🙂
    Wszystkim, którzy mają jeszcze wątpliwości polecam spróbować – dajcie szansę Wam i Waszemu metabolizmowi. Pozdrawiam i powodzenia! 🙂

  • Monika

    Gratulacje Dorota!
    hehe ja też wącham czekoladę i inne rzeczy 🙂 też mi to pomaga.
    Ja kończę w nd. 28 dniowy cykl. A dziś przytyłam po wczorajszej 2 fazie 🙂 nie potrafię jeszcze tego ogarnąć 🙂

    • Dorota

      Dziwne, ale nie ma co panikować. Ja się ważę codziennie, czy wstaję o 6.00 czy o 9.00 🙂 u mnie sytuacja się chyba normuje, bo po 1 dniu fazy 1 spadło 0,1 kg 🙂 dziś faza 2 a jutro 3, a od poniedziałku zaczynam już normalnie. Byliśmy dziś na wycieczce w górach i naprawdę ciężko wytrzymać jak wszyscy zamawiają jakieś pachnące makarony z serem czy kotlety z ziemniakami a ja herbatę miętową a w aucie pojemnik z gotowanym kurczakiem, papryką i brokułem.. byłam już blisko zamówienia czegoś, ale opanowałam się. Także faza 2. kompletnie nie nadaje się na weekend.
      Nie robiłam pomiarów więc nie wiem ile cm mi spadło, ale spodnie luźniejsze więc coś na pewno 🙂

  • Kasia

    Witam! Dzis ostatni dzian mojego pierwszego cyklu!
    Jestem zadowolona z rezultatu. Waga startowa 99 kg, dzis 92,5. Ubylo mnie w niezywkle przyjemnych okolicznosciach 6,5 kg!
    Niestety musze zrobic przerwe z uwagi na tygodniowy sluzbowy wyjazd. Za tydzien startuje od poczatku.
    Uwielbiam ta diete, czuje sie swietnie, waga leci w dol, czego mozna jeszcze chciec?
    Mam nadzieje ze nastepny cykl bedzie jeszcze lepszy, z pewnoscia musze popracowac nad strona sportowa tej diety 🙂

    Pozdrawiam
    Kasia

    • Isabela

      Kasiu,

      gratuluję!
      Ja dziś kończę 14 tydzień diety (czyli 2 tydzień czwartego okrążenia:) Jeszcze 2. tygodnie i przechodzę do fazy nr 4., na którą bardzo czekam.
      Jak wiesz, ja już właściwie osiągnęłam swoją zaplanowaną wagę, ale postanowiłam jeszcze schudnąć kilogram i będę w pełni usatysfakcjonowana.

      Wiem, że przyjeżdżasz do Polski, więc przywitam Cię po niderlandzku: Welkom in Polen:)

  • Karen

    Kończy sie 28 dzień diety, czas na małe podsumowanie. Po 4 tygodniach straciłam:
    – 9 cm w talii
    – 6 cm w pasie
    – 6 cm w biodrach
    – 4 cm w każdym udzie
    – 3 cm w każdym ramieniu
    Ogólnie bardzo się cieszę, choć przez czwarty tydzień nie ubyło mi kompletnie nic (napilam się lampki wina w urodziny i nie ćwiczyłam)

  • Karen

    Kończy sie 28 dzień diety, czas na małe podsumowanie. Po 4 tygodniach straciłam:
    – 9 cm w talii
    – 6 cm w pasie
    – 6 cm w biodrach
    – 4 cm w każdym udzie
    – 3 cm w każdym ramieniu
    Ogólnie bardzo się cieszę, choć przez czwarty tydzień nie ubyło mi kompletnie nic (napilam się lampki wina w urodziny i nie ćwiczyłam).
    Mam świetne samopoczucie, pierwszy raz w życiu przeżylam miesiąc bez słodyczy (choć ochota na nie jeszcze nie mineła) i widze po sobie, że coś straciłam, szczególnie podoba mi się obwód talii 65cm 🙂
    I co dalej? Kontynuuję dietę, z wsztstkimi fazami, mam nadzieję, że do skutku, bo cel jeszcze daleko.
    Bardzo dziękuję za rozwiewanie moich wątpliwości przez autorkę bloga i czytelniczki i pozdrawiam wszystkich!
    a teraz czas na ,,drugie okrążenie” 🙂

  • Szaraa

    Trochę spóźnione, bo powinnam była napisać w poniedziałek, ale brak czasu 🙂

    Po 28 dniach : ostatecznie ubyło mi 2,5 kg (czyli tylko połowa tego, czego się spodziewałam), mój mężu odnotował – 5,5 kg. Ja dodatkowo się zmierzyłam więc wiem, że w talii -3 cm, w brzuchu (najbardziej wystająca część) – 4 cm, biodra – 4 cm, udo – 3 cm 🙂 Kontynuujemy dietę na pewno do Świąt, tu nastąpi na pewno przerwa 😉 i wracamy po Świętach. Ja na pewno, bo tak dla mojej idealnej, wymarzonej wagi, brakuje mi jeszcze 6 kg 😉 Poprawiły mi się wyniki tarczycy 🙂 nie wiem czy tylko dzięki diecie, czy też dzięki zmianie leku, bo ostanie badanie jest ze stycznia. Tylko jedno, co mnie trochę przeraziło, to moje wyniki cholesterolu zawsze miałam tak około 150 -170 mg/dl, a tu teraz 127 mg/dl czyli zdecydowanie za mało 🙁 przy tym 40 HDL i 60 LDL) więc nie wiem czy nie wprowadzę więcej tłuszczów i więcej ćwiczeń. Liczę się, że to może trochę zaburzyć dietę, ale nie zaryzykuje zdrowia 🙂 obecnie moja waga stoi, a mężuś dalej sobie spada 🙂 jemu brakuje jeszcze 3 kg.

    • mariola

      Myślę, że w diecie brakuje tłuszczu nasyconego zwierzęcego, a trzeba pamiętać, że cholesterol wchodzi nie tylko w skład hormonów sterydowych, ale też i w skład KAŻDEJ komórki, dokładnie każdej błony komórkowej, więcej – stabilizuje błony komórkowe, a więc chroni je przed rozpadem!
      Rośliny nie produkują cholesterolu w ogóle, więc w ich tłuszczach nie ma go co szukać.
      Myślę, że autorka ksiązki musiała się dopasować do obecnego rynku, panuje strach przed tłuszczami, więc uznała, że lepiej jeść takie niż nie jeść ich w ogóle. Stąd w 3. fazie żołtko i białka, a nie białko i żołtka, swoją drogą żóltka mają tak gdzieś nieskończenie wiele razy twięcej wartości odżywczej i składników mineralnych od białek.
      Nie wiem, czy odniosłaby taką sławę i popularność, gdyby zamiast olejów nakazywałaby smażyć na smalcu, łoju…. Swoją drogą na olejach się nie piecze i nie smaży, gdyż nienasycone wiązania utleniają się gwałtownie, wyjątek stanowi olej kokosowy.
      Na pewno nie jest to dieta na dłuższą metę, o ile nie wprowadzi się tłustych mięs, przynajmniej raz w tygodniu na dwa posiłki – obiad/kolacja.
      Co do poziomu cholesterolu polecam wykłady Zięby na YT, jego książkę “Ukryte terapie” oraz inną książkę – “Cholesterol naukowe kłamstwo”.
      Można zweryfikować swoje poglądy przeglądając setki badań – linki w książce Zięby i dowiedzieć się sporo rzeczy.
      Gratuluję spadków 🙂

      • Szaraa

        Dzięki za odpowiedź 🙂 Mam właśnie taką świadomość i dla tego wiem, że muszę wprowadzić drobne zmiany (chociażby we wspomnianym mięsie i rybach) jajek nie mogę jeść, bo ich nie toleruję, podobnie jak soi, kukurydzy, mleka i glutenu. Myślę, że będę zachowywała fazy jeśli chodzi o węglowodany, ale zamienię mięso na inne, chociażby w dni białkowe i w fazie 3. Generalnie najbardziej zależy mi na podniesieniu frakcji HDL, bo ta jest u mnie zdecydowanie za niska. A LDL sam sobie poradzi, jak wróci to i owo do diety 😉

        • mariola

          Szaroo, jeśli mogę Ci coś doradzić, to jednak w fazie 2. nie wprowadzaj białka bogatego w tłuszcz, gdyż to zaburzy cały przebieg diety opracowanej przez autorkę, wystarczy, jeśli w fazie 3. wprowadzisz tłuste mięsa (zamiast chudych) pieczone, smażone na łyżce smalcu wieprzowego lub gęsiego na przykład. Oczywiście musisz wtedy zmniejszyć ilość oliw i olejów dodawanych do surówek i sałatek, aby zrównoważyć tłuszcz w mięsie. Roślinnych Ci wystarczy choćby z zalecanych orzechów i pestek 🙂
          Powodzenia! 🙂

          • Szaraa

            Tzn chodzi mi o zamianę w fazie 2 piersi i filetów z kurczaka i indyka na np. udka i schab. W fazie 3 pójdę za poradą i wprowadzę smażenie lub pieczenie na maśle klarowanym, bo chyba na smalcu nie dam rady 🙂 no i wtedy wprowadzę częściej jakieś bardziej tłuste mięsko. Dzięki Mariola 😉

          • Marta-Sara

            Ja jadłam udka na diecie ścisłej i chudłam, Pomroy chyba ich nie podaje w spisie, ale w przepisach są, bo z nich korzystałam.

            Poza tym poleca bekon i kiełbaski. Bekonu u nas nie widziałam, a kiełbaski z Biedronki kupowałam odkąd się pojawiły (u mnie ok. rok temu:) pewnie dlatego, że mam bliżej do Nowego Targu, są też czasami całe kurczaki i piersi z tych kurcząt – przepyszne! Zupełnie inny smak).

          • Szaraa

            Ja kupowałam kiełbaski w Biedronce jeszcze jak nie byłam na diecie 🙂 w sumie jedyne w tym sklepie bez konserwantów i syfu. Polecam jeszcze parówki dla dzieci “Piratki” z Lidla – 93% mięsa mają i żadnych syfiastych dodatków.

          • Turja

            Ja jadlam udka z kurczaka bez skory na scislej diecie, bo na samych filetach diete bym rzucila juz dawno temu (jem tylko kurczaki i ryby z bialek zwierzecych). Chudlam w kazdym razie. A czy zamiana kurczaka na wolowine np.w fazie 1 cos da jesli chodzi o cholesterol? Mieso ma troche wiecej tluszczu niz kurczak, ale nadal jest dosc chude w porownaniu z np.wieprzowina.

Skomentuj Zielonygroszek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *