Dzień 4. Dominacji białek ciąg dalszy

Dzień 4. Faza 2. (czwartek)

Śniadanie: łosoś wędzony 100 gram, seler naciowy
II śniadanie: kilka plasterków wędliny bez azotanów, ogórek
Obiad: zupa z kurczaka z cebulą, czosnkiem, selerem naciowym, imbirem i szpinakiem
Przekąska: kilka plasterków wędliny bez azotanów, papryka, ogórek
Kolacja: sałatka z tuńczyka, papryki, ogórka, selera naciowego + ocet balsamiczny
Oraz: 2 l wody, 3 herbaty miętowe, 1 kawa zbożowa

Ta dieta białkowa nie byłaby taka zła, gdyby można dodać do potraw jakiś sos, posypać serem, dorzucić coś tłustego po prostu, co podniesie smak. Owszem, można się najeść, ale pozostaje taki jakiś … niedosyt. Nie głód (głodu nie odczuwałam dziś w ogóle), ale zachcianka.

W każdym razie ja już planuję menu na jutro, kiedy w końcu pojawią się tłuszcze. To będzie naprawdę duża odmiana po 4 dniach beztłuszczowych. Jak pisze Pomroy, organizm po kilku dniach bez tłuszczu, kiedy dostaje w końcu tłuszcz – zaczyna spalać własny. I oby miała rację 🙂 A jeśli dzisiejsza białkowa dieta ma go do tego przygotować – to może warto pomęczyć się trochę z białkami…

Mam już gotowe na jutro składniki do humusu – cieciorkę w puszce i tahini (masło sezamowe), na które akurat była promocja w Organic Farma Zdrowia (to jedyny ekosklep, do którego mam szansę zajrzeć, bo mam blisko, więc ta nazwa będzie się pojawiać, co nie znaczy, że nie ma innych, dobrych, tego typu sklepów). Tahini można też zrobić samemu – ziarna sezamu praży się na patelni, studzi i miksuje z oliwą. Przepis na hummus zamieszczę oczywiście w przepisach.

Mam też przygotowane na jutro pieczarki – grzyby są dozwolone w każdej fazie diety przyspieszającej metabolizm, a w fazie 3. można je podsmażyć 🙂

Jeśli chodzi o dzisiejsze menu, użyłam po raz pierwszy tuńczyka z puszki w sosie własnym w kawałkach, a nie takiego mocno rozdrobnionego i jest zdecydowanie smaczniejszy, lepiej też wygląda. Warto dać 2-3 zł więcej za puszkę, zwłaszcza, że w fazie 2. wybór produktów nas nie rozpieszcza.

Miałam dziś znowu ćwiczyć, ale zrezygnowałam – po wczorajszych ćwiczeniach poważnie rozbolał mnie kręgosłup – najwyraźniej coś robiłam nie tak i nie mam pojęcia, jak się powinno ćwiczyć z hantlami…

Jest też sukces – po raz 1-szy od początku diety nie bolała mnie głowa w związku z odstawieniem kofeiny. Pozostało jednak uczucie porannego rozbicia. Może jutro będzie już OK.