Jak przetrwać 2. fazę diety przyspieszającej metabolizm? (3)
Tylko 2 dni jedzenia protein i dużych ilości warzyw da się przeżyć i nie ma co 2. fazy diety demonizować, jednak dobrych porad nigdy dość. Oddaję dziś głos czytelniczce, która dzieli się swoimi sprawdzonymi sposobami na umilenie 2. fazy.
Zobacz także:
- Jak przetrwać 2. fazę diety przyspieszającej metabolizm? (1)
- Jak przetrwać 2. fazę diety przyspieszającej metabolizm? (2)
Autorką dzisiejszych porad jest Gosia, która podzieliła się swoimi doświadczeniami w grupie „Szybki metabolizm – wiedza i wsparcie”.
Oddaję głos Gosi:
Może ja jestem jakaś dziwna, bo wszyscy piszą o tym, jaka ta 2. faza jest straszna, ale… mnie mija kompletnie bezstresowo 🙂
Jeśli chodzi o przygotowanie, to przed rozpoczęciem 2. fazy trzeba sobie dobrze przemyśleć, co nam najlepiej „wchodzi” (w każdym tygodniu pewnie trzeba będzie trochę zmodyfikować dietę, ale ja zazwyczaj mogę ze 2-3 tygodnie w 2. fazie jeść te same albo podobne potrawy).
Następnie trzeba wszystko (a na pewno większość) przygotować z wyprzedzeniem. Jedzenie powinno na nas czekać, kiedy wracamy do domu. Z doświadczenia wiem, że jak wracam późno, zmęczona i głodna, to jest ten najbardziej niebezpieczny moment – największa szansa, że zjem to, czego nie powinnam. Bo zwykle wtedy ogarnia mnie „tumiwisizm” – chcę tylko zjeść cokolwiek i iść spać.
Rosół
Co jest podstawą mojej 2. fazy? Przede wszystkim rosół. Nic tak nie uspokaja mojego żołądka, jak miska gorącej zupy. Gotuję więc duży gar wywaru z mieszanego, chudego mięsa i warzyw (wołowina, indyk, kurczak). Dodaję wszystkie warzywa, ponieważ ma je kto zjeść (moja rodzina je to co ja, z pewnymi modyfikacjami, ale podstawa jest taka sama).
No więc mam gar rosołu, i co dalej? Część mięsa zostawiam i jem je (przeważnie na kolację, bo zauważyłam, że ładnie mi wtedy waga spada) z makaronem konjac i rosołem. Dodaję też sporą ilość świeżych ziół, koperku, natki, kolendry.
Z reszty mięsa robię zimne nóżki – z ogromną ilością kopru, natki, albo kolendry i koniecznie posiekaną w kosteczkę papryką. Robiłam takie zawsze, na długo przed dietą, więc dla mnie to nic nowego. Papryka świetnie chrupie i przełamuje trochę nudny smak galaretki, doskonale nadają się na przekąski i jako główne danie, jeśli bardzo się śpieszę. Są naprawdę „łatwe w obsłudze” – wyjmujesz z lodówki i jesz (z octem lub chrzanem) i z ulubionymi warzywami.
Kolejna rzecz: ogórki małosolne. Wstawiam duży gar w przeddzień 2. fazy i jem praktycznie do każdego posiłku i/lub na przegryzki.
Rosół ma u mnie trzy żywoty 😉 Pierwszy, to ten jedzony z makaronem konjac, drugi, w zimnych nóżkach i wreszcie trzeci, to słodko-kwaśna, orientalna zupa z pulpetami.
Zobacz także: Buliony, rosół i wywary na diecie
Orientalna zupa z pulpetami
Pulpety robię z mieszanego mięsa (ale praktycznie nadaje się każde) wieprzowo-indyczego. Przyprawiam je tak, jak na chińskie pierożki. Do środka dodaję trochę drobniutko posiekanej kapusty pekińskiej, dymkę, dużo kolendry i paprykę pokrojoną w kosteczkę; oczywiście czosnek i imbir, sos tamari, chilli itp.
Gotuję je w rosole, wyławiam, odkładam, a do zupy dodaję ksylitol, skórkę i sok z limonki, drobno pokrojony imbir, dymkę i (jeśli mam) chińskie grzyby. Można też dodać trochę pokrojonej w paski papryki i „pekinki”, ale to tylko wtedy, jeśli chcecie, żeby zupa była bardziej gęsta. Doprawiam na ostro (być może trzeba będzie dodać trochę octu). Na koniec dodaję roztrzepane białko jaja (wlewam na wrzącą zupę, jak lane kluski). Jem taką zupę z kolendrą i pulpetami i naprawdę ją uwielbiam 🙂
Schab gotowany i ryba pieczona
Kolejna moja ulubiona potrawa ratunkowa to gotowany schab, tzw. dziesięciominutowy. Na danie główne (wystarczy dorobić surówkę lub zjeść z małosolnymi) albo na przekąskę – kroisz kilka plasterków, smarujesz musztardą i wcinasz.
Przepis na schab 10-minutowy za stroną smakolykialergika.pl:
- kilogram schabu
- ok. 2 litrów wody
- 3-4 łyżki soli
- 2 łyżki musztardy francuskiej
- 4 ząbki czosnku
- 4 jagody jałowca
- 2 liście laurowe
- 2 ziela angielskie
- łyżkę majeranku
- łyżeczkę pieprzu w ziarnach
- po 1/2 łyżeczki gorczycy, słodkiej papryki, kolendry, kminku
- spora szczypta chili
Do zimnej wody wrzucić wszystkie przyprawy, włożyć mięso, zagotować, gotować 5 minut, zdjąć z ognia i odstawić. Następnego dnia znów zagotować i gotować 5 minut. Gdy schab wystygnie, można go wyjąć.
Na koniec oczywiście ryba pieczona – żeby nie jeść tylko mięsa. Piekę kilka w folii (lub smażę/duszę bez tłuszczu ) i wstawiam do lodówki. Jem na zimno lub na ciepło z ulubionymi warzywami.
W 2. fazie trzeba szczególnie pamiętać o piciu dużej ilości wody. Jeśli pilnujecie się na co dzień, to w tej fazie pilnujcie się jeszcze bardziej, bo duża ilość białka może obciążać nerki. Trzeba im pomóc pijąc wodę.
5 komentarzy
Izabella
wszystko fajnie ale jak nie lubi się mięsa to już tych przepisów jest mniej 🙁
Ewa - SzybkaPrzemiana
Racja, ta faza jest nieprzyjazna dla osób niejedzących mięsa i ryb. Weganie mogą szukać swoich smaków wśród przepisów z tofu, tempeh i edamame.
Konrad
Nie wiedziałem gdzie wpisac to pytanie ale mam nadzieję, że uzyskam pomoc, proszę o informację jaki chrzan można uzywać w diecie chodzi o kupny w słoiku, macie jakieś pomysły albo sprawdzony rodzaj i sklep?
Ewa - SzybkaPrzemiana
Konrad, chrzanu używa się jednorazowo tak niewielką ilość, że w zasadzie nie przejmuję się tym, że w składzie ma np. cukier czy jakieś inne niepożądane dodatki. Sklepowe chrzany zawsze mają jakieś dodatki, jedynie trąc chrzan w domu, można uzyskać jego „czystą” wersję.
Pingback: