4 miesiące po zakończeniu diety. Wrażenia z powtórki

Zauważyłam, że kiedy nie jestem już na diecie, ciężko jest mi  „zebrać się w sobie” i wykonać pełny tydzień ścisłej diety – powtórkę, która pozwoli mi zachować stałą wagę. Jednak wiedząc, że jest to koniecznie, jeśli chcę wyglądać nadal, tak jak wyglądam,  w tym tygodniu rozpoczęłam tygodniową powtórkę diety i oto moje wrażenia.

  • Dużo ciężej jest „dietować” jesienią, gdy jest już chłodno, niż latem. Organizm domaga się ciepłego jedzenia i oczywiście wiele jest dań na diecie ciepłych, ale jakoś tak mimo wszystko jest trudniej. Na szczęście moża sięgnąć po rozgrzewające potrawy typu węgierki kociołek.
  • Trudniej jest pić zalecaną dzienną ilość wody. Mam nawyk wypijania dużych ilości wody, ale teraz nawet ja nie daję rady. Trzeba przerzucić się na ciepłe napoje, pisałam o tym we wpisie Co pić na diecie, kiedy robi się chłodniej?
  • Wraz z przejściem na dietę zniknęły zachcianki. Jeszcze w tamtym tygodniu pojawiały się myśli, że może być jakąś czekoladkę itd, a od poniedziałku nawet widząc słodycze, nie mam ochoty po nie sięgać.
  • Słynne poranne budzenie się wróciło już 3. dnia stosowania diety, czyli dziś rano! Dieta ta niezmiennie działa na mnie w ten właśnie sposób – budzę się przed 6. rano, nawet w weekendy. I prawdopodobnie zakończę tę powtórkę wcześniej, bo od soboty spędzam długi weekend u moich rodziców, co oznacza … niepowtarzalną okazję wyspania się. Niestety, dni w roku, kiedy nie mam na głowie dzieci od 6.30 rano mogę policzyć na palcach jednej ręki. Okazja spania do 9. tak prędko się nie powtórzy!
  • Cokolwiek by nie powiedzieć o 2. fazie, czuję na niej naprawdę ogromny przypływ energii i ogólnie moc. Jest to też faza, w której w ogóle nie czuję głodu i muszę patrzeć na zegarek, żeby nie przegapić pory posiłku (zdarzyło się kilka razy). W ogóle jeśli jestem na diecie przyspieszającej metabolizm głodna, to tylko w 1. fazie, ale wyłącznie z własnej winy – gdybym zapewniła sobie odpowiednią ilość sycących warzyw typu dynia czy pataty (można je jeść bez ograniczeń), w ogóle nie byłoby problemu.
  • W ogóle takie powtórki to fajna okazja przypomnienia i utrwalenia nawyków, a także narzucenia sobie dyscypliny – rzecz bezcenna dla osób, które lubią „popłynąć”.

A co u Was słychać?