Jak schudłam 4 kg na diecie kopenhaskiej
Pewnie sporo kobiet ma na swoim koncie różne dietetyczne grzeszki i jak sądzę nie jestem tu wyjątkiem. Jak doszło do tego, że wybrałam akurat dietę kopenhaską i to trzy razy?
To było tak. W domu niemowlę i niezwykle ruchliwy 2-latek, a na wadze jakieś 6-8 kg za dużo. Tak jak po pierwszej ciąży udało mi się szybko ogarnąć wagowo za pomocą diety Montignaca (poczytaj jak), tak po drugiej „posypałam się” kompletnie i nijak nie mogłam pozbyć się tych paru kilogramów. Montignac przestał działać, co by tu zrobić? Kopenhaska!
Dieta kopenhaska święciła triumfy jakieś 10 lat temu, była dość powszechnie znana w internecie, choć żadna klinika kopenhaska się do niej przyznaje.
Przytoczę jej menu (ze strony www.kopenhaska.eu), bynajmniej nie w celu popularyzacji, ale żeby pokazać, z jak ciężkim przypadkiem mamy tu do czynienia. Dieta trwa 13 dni. I całe szczęście, bo przy dłuższym stosowaniu groziłaby śmierć głodowa.
Dzień 1. i 8.
- Śniadanie: 1 kubek czarnej kawy, 1 kostka cukru
- Obiad: 2 jajka na twardo, pół paczki gotowanego szpinaku lub brokułów, 1 pomidor
- Kolacja: 1 duży befsztyk wołowy, 5 liści sałaty z łyżką oliwy z oliwek i sokiem z cytryny
Dzień 2. i 9.
- Śniadanie: 1 kubek czarnej kawy, 1 kostka cukru
- Obiad: 1 duży befsztyk wołowy, 1/3 główki sałaty z łyżką oliwy z oliwek i sokiem z cytryny, 1 surowy owoc
- Kolacja: 1 gruby plaster szynki, 2/3 szklanki jogurtu naturalnego (tu ciekawostka: dieta zatoczyła szerokie kręgi z błędem – większość osób stosowała błędną wersję „2-3 szklanki jogurtu”)
Dzień 3. i 10.
- Śniadanie: 1 kubek kawy, 1 kostka cukru, 1 mała grzanka
- Obiad: pół paczki gotowanego szpinaku, 1 pomidor, 1 surowy mały owoc
- Kolacja: 2 jajka na twardo, 1 gruby plaster szynki, 5 liści sałaty z łyżką oliwy z oliwek i sokiem z cytryny
Dzień 4. i 11.
- Śniadanie: 1 kubek kawy, 1 kostka cukru
- Obiad: 1 jajko na twardo, 1 duża marchewka, małe opakowanie serka wiejskiego
- Kolacja: pół szklanki kompotu z owoców (ugotowanego bez cukru, owoce zjadamy), 2/3 szklanki jogurtu naturalnego
Dzień 5. i 12
- Śniadanie: 1 duża starta marchewka z sokiem z cytryny
- Obiad: 1 duża chuda gotowana ryba z sokiem z cytryny
- Kolacja: 1 duży befsztyk wołowy, 5 liści sałaty, pół paczki gotowanych brokułów
Dzień 6. i 13.
- Śniadanie: 1 kubek czarnej kawy, 1 kostka cukru, 1 mała grzanka
- Obiad: 1 duszona pierś kurczaka bez skóry, 5 liści sałaty z łyżką oliwy z oliwek i sokiem z cytryny
- Kolacja: 2 jajka na twardo, 1 duża starta marchewka
Dzień 7.
- Śniadanie: 1 kubek herbaty zielonej bez cukru
- Obiad: 1 pierś kurczaka grillowana lub z piekarnika, 1 świeży owoc
- Kolacja: NIC

Wartość kaloryczna takiej diety to jakieś 500 kcal dziennie, czyli dawka głodowa. Nie powiem, żebym nie zdawała sobie sprawy te kilka lat temu, że jest to „zła” dieta, ale z całą pewnością mój wiedza o pewnych mechanizmach była dużo mniejsza niż dziś.
Co dzieje się z organizmem w czasie diety kopenhaskiej?
- Chudniemy, i to szybko, przy tak znikomej ilości kalorii inaczej być nie może! Choć zdarzają się osoby, na które nawet kopenhaska nie działa lub działa słabo, strzelam w ciemno, że są to przypadki wcześniejszego przebywania na dietach niskokalorycznych – organizm szybko wykrywa co się święci i uodparnia się na takie praktyki.
- Organizm przechodzi na tryb oszczędzania, tylko po to, żeby przy najbliższej okazji (takiej jak zaprzestanie diety) odkuć się i zacząć szybko odkładać tłuszcz. Dlaczego? Bo chce przetrwać! To spuścizna po naszych przodkach, którzy jedli nieregularnie i cierpieli długie okresy głodu. Gdy trafił się lepszy okres, więcej żywności, organizm odkładał tłuszcz przygotowując się na kolejny okres głodu. Tak jesteśmy zaprogramowani i nic nie jest tego w stanie zmienić, nie ma znaczenia fakt, że jest XXI wiek, a jedzenia mamy pod dostatkiem. (Zobacz także: Dieta paleo a metabolizm)
- Metabolizm zwalnia, nawet bardzo, w tej sytuacji nie ma innego wyjścia. Przemiana materii może sprawnie działać tylko w sytuacji, gdy ma stale dostarczane „paliwo”, czyli pożywienie.
Jak się to skończyło w moim przypadku? Paradoksalnie bardzo dobrze się na tej diecie czułam, za pierwszym razem schudłam ok. 4 kg i to zachęciło mnie do powtórek (za drugim i trzecim spadek wynosił ok. 3,5 kg). Dodam tylko, że na diecie przyspieszającej metabolizm schudłam 5 kg w 28 dni jedząc ok. 5 razy tyle co na kopenhaskiej.
Ponieważ prosto z kopenhaskiej przeszłam na dietę niskowęglowodanową, nawet nie wystąpił zbyt silny efekt jojo. Z tym, że dieta niskowęglowodanowa to był kolejny cios dla metabolizmu, a że byłam na niej ponad rok, dobrze się to nie skończyło. Każde odstępstwo owocowało natychmiastowym przyrostem wagi w tempie błyskawicznym, przytycie 5 kg w ciągu miesiąca to nie był żaden problem. (Zobacz także: 6 powodów, dla których warto jeść węglowodany).
Jaki z tego wniosek? Desperacja przy zrzucaniu zbędnych kilogramów nie jest wskazana, cel absolutnie nie uświęca środków, a organizm źle traktowany nie będzie działał na naszą korzyść.
Co ciekawe, fraza „dieta kopenhaska” wciąż wpisywana jest w polską wyszukiwarkę Google i to 33 100 razy w ciągu miesiąca.
Stosowałaś/eś kiedyś dietę kopenhaską? Masz niepowtarzalną okazję przyznania się do tego w komentarzu 🙂 Zapraszam!