
Czy dieta działa najlepiej za pierwszym razem?
Odpowiadając na pytanie z tytułu – czy dieta najlepiej działa za pierwszym razem – tak, to zjawisko faktycznie istnieje i można je wyjaśnić zarówno od strony fizjologicznej, jak i psychologicznej.
Na studiach z psychodietetyki spotkałam się nawet ze stwierdzeniem, żeby nie stosować pierwszej w życiu diety „bez sensu” i „na wszelki wypadek”, tylko poczekać, aż naprawdę będziemy jej potrzebować.
Czy to oznacza, że diety nie warto powtarzać? Wręcz przeciwnie – warto, ale trzeba podejść do tego sprytnie. I przede wszystkim – z odpowiednimi oczekiwaniami.
Najpierw warto zastanowić się, dlaczego dieta za drugim, trzecim czy czwartym razem może (choć nie zawsze!) działać słabiej.
Pierwszy kluczowy czynnik to efekt nowości. Kiedy nagle zmieniamy sposób odżywiania o 180 stopni, organizm przeżywa swego rodzaju szok. Im większa zmiana, tym silniejsza reakcja. Wyobraźmy sobie osobę, która przez lata jadła nieregularnie, bazowała na gotowcach i przetworzonej żywności, a potem nagle przeszła na dietę opartą na sałatkach, smoothie i pełnowartościowych posiłkach. Efekty prawdopodobnie pojawią się błyskawicznie – nie tylko w postaci utraty wagi, ale także poprawy samopoczucia, energii, lepszego snu.
Tyle że… kolejnym razem ten efekt nowości już nie zadziała w takim stopniu. Bo jeśli ktoś wdrożył część zdrowych nawyków – np. zaczął regularnie pić warzywno-owocowe smoothie, jeść mniej przetworzonej żywności czy pilnować odpowiedniego nawodnienia – to powrót na dietę nie będzie już tak wielką rewolucją dla organizmu. A skoro zmiana nie jest tak radykalna, efekt też może być bardziej subtelny. To raczej oczywiste.
Czy to znaczy, że dieta już „nie działa”? Absolutnie nie. Dostarczanie swojemu ciału składników odżywczych zawsze działa. Cały czas powinniśmy robić coś dla siebie, a zdrowe odżywianie to nie tylko mniej kilogramów, ale także zdrowie, dobre samopoczucie, lepsza koncentracja itd. A jeśli do wartościowych, zbilansowanych posiłków dodamy trochę aktywności fizycznej, to sytuacja wręcz idealna, procentująca teraz i w przyszłości.
Ja np. po diecie Montignaca wdrożyłam wiele jego zasad na stałe, dlatego nie mogę już liczyć na tak spektakularny efekt jak za pierwszym razem, gdy w miesiąc zrzuciłam 5 kg. Ale to wcale nie oznacza, że ta dieta przestała być dla mnie wartościowa – wręcz przeciwnie! Stworzyłam nawet jej nową wersję, dostosowaną do zasad Diety Przyspieszającej Metabolizm (Metaboliczny Montignac).
Podsumowując – pierwszy raz z dietą może być jak pierwsza miłość: intensywny, pełen emocji i przynoszący spektakularne efekty. Ale prawdziwa siła tkwi w tym, co zostaje z nami na dłużej. Bo jeśli zamiast ciągłego zaczynania od zera, stopniowo budujemy zdrowe nawyki, to każda kolejna „dieta” staje się po prostu kolejnym krokiem w stronę dobrego samopoczucia, a nie tylko sposobem na szybki spadek wagi.
Jak zapobiegać zjawisku przyzwyczajenia organizmu do diety?
Słowo klucz to ZMIANA. Wybijanie organizmu z rytmu i przyzwyczajenia.
Jak mawia autorka DPM, Haylie Pomroy:
„Confuse it to lose it”, czyli „Zamieszaj, żeby zgubić (kilogramy)”.
Zmień jedzone produkty czy dania na inne, rodzaj ćwiczeń lub porę ich wykonywania, a nawet… samą dietę (o tym za chwilę).
Szczegółowych porad „jak zamieszać w diecie” udzielam w artykułach zalinkowanych poniżej. Dotyczą one Diety Przyspieszającej Metabolizm, jednak myślę, że część z nich jest dość uniwersalna.
Można także zmienić dietę, co jest jednym z najskuteczniejszych sposobów na przełamanie stagnacji. Nie oznacza to jednak chaotycznego skakania z jednej diety na drugą, ale świadome stosowanie różnych, zdrowych strategii odżywiania, które działają w harmonii z naszym metabolizmem.
Ja akurat mam w zanadrzu kilka takich diet – każda z nich bazuje na zdrowych zasadach, ale różni się podejściem i mechanizmem działania. I to właśnie jest to „zamieszanie”, którego potrzebuje organizm, aby uniknąć stagnacji. Można na przykład wypróbować takie kombo 3 diet:
✔ Dieta Przyspieszająca Metabolizm – 28 dni
Opiera się na fazowym podziale, który dynamicznie pobudza metabolizm poprzez rotację makroskładników. Świetna na start albo jako „reset” po dłuższym okresie bez większych zmian w diecie.
✔ Metaboliczna Rewolucja – 14 dni
Intensywny program dostosowany do szybkiej poprawy metabolizmu i wybijania organizmu z rutyny. Idealny do stosowania po DPM lub jako metoda na przełamanie stagnacji.
✔ Dieta regulująca hormony płciowe – 28 dni
To już bardziej podejście lecznicze, ale chyba każda kobieta po 40-tce (lub z nasilonym PMS) skorzysta na tym modelu odżywiania. Balans hormonalny to klucz do sprawnie działającego metabolizmu, a ta dieta wspiera organizm na głębszym poziomie, a przy okazja pomaga pozbyć się zbędnego tłuszczu.
Dodatkowo można też wypróbować ten program:
✔ Reset Metabolizmu – 28 dni
Program stworzony z myślą o głębokim oczyszczeniu wątroby z zalegających toksyn i przywróceniu organizmowi optymalnej sprawności metabolicznej. Bazuje na składnikach wspierających pracę wątroby, co pozwala zredukować wagę średnio 4 kg w ciągu 28 dni, przy jednoczesnym zmniejszeniu obwodu talii o około 6,5 cm, jednocześnie poprawiając ogólne samopoczucie i poziom energii. To świetna opcja, gdy organizm potrzebuje „restartu” i nowego impulsu do spalania tkanki tłuszczowej.
Co łączy te diety? Nie polegają na restrykcjach kalorycznych, ale na odpowiednim doborze produktów i równoważeniu metabolizmu. Dzięki temu można manipulować składnikami, zamiast walczyć z ciałem poprzez głodzenie się.
A co w sytuacji, gdy przestanie działać dieta niskokaloryczna? Obciąć kalorie jeszcze bardziej? Zwiększyć liczbę treningów? Efekt może być wręcz odwrotny – organizm przejdzie w tryb oszczędzania energii, co jeszcze bardziej spowolni tempo metabolizm.
Dlatego zawsze będę polecać diety, w których można chudnąć, jedząc do syta i mając pełny talerz. A jeśli waga stanie w miejscu, zamiast redukować kalorie do granic absurdu, lepiej zamieszać w diecie – manipulować produktami, fazami, a jeśli trzeba, zmienić model żywienia na inny. Dzięki temu organizm nigdy nie popada w stagnację, a metabolizm działa na najwyższych obrotach.
