Psyche

Nie warto jeść dań, które uwielbiamy?

Być może zaskoczył Cię tytuł tego artykułu, jednak już wyjaśniam o co chodzi. Zacznę od małej historii.

Kiedyś, bardzo dawno temu, na forum poświęconym diecie Montignaca (którą kiedyś stosowałam) ktoś napisał:

„Tego nie wolno, tamtego nie wolno – o co wam chodzi, przecież tak naprawdę można jeść wszystko, byle z umiarem„.

A ktoś inny na to odpowiedział: „przecież gdybyśmy mieli umiar, nie byłoby nas na tym forum”. Te słowa bardzo dały mi do myślenia, do tego stopnia, że pamiętam je do dziś, choć minęło jakieś 20 lat.

I to jest bardzo dobre pytanie  – dlaczego tak często nie zachowujemy umiaru, jemy ponad miarę i potem szukamy sposobu na zrzucenie zbędnych kilogramów?

Jedzenie, które uwielbiamy – dlaczego może być pułapką?

Przyczyn jest wiele, a jedna z nich może być właśnie taka:

Każdy z nas ma dania, smaki, które uwielbia. Coś, czego może zjeść niemal każdą ilość. Coś, co wprawia w ekstazę nasze kubki smakowe.

I teraz uwaga: zaleca się, żeby po takie rzeczy za często nie sięgać. Z bardzo prostego powodu – jedząc rzeczy tego typu przegapiamy moment, gdy już zaspokoiliśmy głód. Doradzają tak dietetycy i psychodietetycy. Przyznam, że kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z tą wskazówką, trochę mnie zaskoczyła, jednak trudno odmówić jej słuszności.

Co dzieje się w mózgu, gdy jemy coś, co kochamy?

To, co nazywamy „ulubionym jedzeniem”, bardzo często łączy się z tzw. wysokim ładunkiem hedonicznym (ang. „high hedonic value”). Chodzi o to, że dany produkt lub potrawa silnie oddziałuje na układ nagrody w mózgu – dokładnie ten sam, który aktywuje się przy zakochaniu, słuchaniu ulubionej muzyki czy zdobywaniu osiągnięć.

Gdy jemy coś wyjątkowo smacznego, dochodzi do wyrzutu dopaminy – neuroprzekaźnika odpowiedzialnego za poczucie przyjemności i motywację. Organizm zapamiętuje, że dana czynność (czyli jedzenie konkretnej potrawy) przynosi radość, więc… chce ją powtarzać. Często. Niezależnie od tego, czy jesteśmy głodni, czy nie.

Co więcej – jeśli dana potrawa zawiera jednocześnie cukry proste, tłuszcze i sól, tworzy się tzw. hipersmaczne połączenie (ang. hyperpalatable foods), które przeprogramowuje nasze mechanizmy sytości. Mówiąc prosto – mózg przestaje reagować na sygnały z żołądka, że „już dość”. Liczy się tylko rozkosz.

To właśnie dlatego tak trudno przestać jeść chipsy, lody, pizzę, słone paluszki czy jakiekolwiek inne danie, które wyjątkowo nam smakuje.

Jedzenie emocjonalne

Psychodietetyka mówi jasno: jedzenie bardzo często niestety staje się sposobem regulowania emocji – nie tylko odpowiedzią na głód fizyczny. A ulubione potrawy mogą pełnić funkcję emocjonalnego „regulatora” – poprawiacza humoru, sposobu na nagrodę, pocieszenie albo odwrócenie uwagi. Problem pojawia się, gdy zaczyna się zacierać granica między apetytem a głodem, między przyjemnością a kompulsywnym sięganiem po „więcej”.

Co więc można zrobić?

  • Świadomie wybierać momenty na ulubione dania – nie codziennie, nie nawykowo, ale jako przemyślany rytuał.

  • Jeść wolno, skupiając się na smaku – badania pokazują, że uważne jedzenie (mindful eating) pomaga szybciej poczuć sytość.

  • Zauważać emocje, które towarzyszą jedzeniu – czy to głód, czy może nuda? Złość? Nagroda po ciężkim dniu?

Bo choć jedzenie dla przyjemności nie jest niczym złym, to warto pamiętać, że nasz mózg… lubi więcej. I nie zawsze wie, kiedy powiedzieć „stop”.

Żeby było jasne – jedzenie musi nam smakować i nasza codzienna dieta powinna być dla nas satysfakcjonująca. Natomiast nie jest dobrym pomysłem komponowanie codziennego menu z dań i produktów, które uwielbiamy nad życie, bo może to grozić po prostu utratą kontroli. Od czasu do czasu – jak najbardziej tak, jednak nie na co dzień, jeśli oczywiście zależy nam na zachowaniu umiaru.

Czasem publikując jakiś przepis Diety Przyspieszającej Metabolizm mam taką wątpliwość: przecież to jest pyszne, a wg zasad diety można zjeść tego bardzo mało. Np. takie ciasteczka migdałowe – na porcję można zjeść 3 malutkie ciasteczka, a są naprawdę nieziemsko smaczne. Zastanawiam się, czy takimi przepisami nie narażam moich odbiorców na niedosyt. Może gdyby przekąską był humus lub orzechy, a nie takie wyborne ciasteczka, to byłoby łatwiej? Nie wiem. Pewnie zależy od osoby.

ĆWICZENIE 

Podziel kartkę na 3 kolumny.

  1. kolumna – wpisz jaki produkt smakuje Ci wyjątkowo.
  2. kolumna – wpisz w jakich sytuacjach najczęściej po niego sięgasz
  3. kolumna – wpisz alternatywny produkt/danie/nawyk

🍫 PRZYKŁAD
1. Przepadam za czekoladą mleczną z orzechami, mogę zjeść każdą ilość.

2. Sięgam po nią najczęściej, gdy mam ochotę na coś słodkiego po obiedzie czy kolacji.

3. Zastępuję czekoladę mleczną – np. kawałkiem czekolady gorzkiej min. 70% kakao (mało cukru, dużo składników odżywczych). Nie da się jej dużo zjeść, bo szybko przychodzi sytość. Tworzę nowy rytuał: kawałek gorzkiej czekolady z kubkiem dobrej herbaty.

Po czekoladę mleczną również sięgam od czasu do czasu, ale bardziej świadomie, w małej ilości, z pełnym skupieniem na smaku. Dzięki temu nadal mam przyjemność, ale bez przesadzania z ilością i bez wyrzutów sumienia.

A Ty?
Czy wiesz, co u Ciebie jest takim daniem/produktem, który wyjątkowo uwielbiasz? Napisz w komentarzu. 

image_print

Absolwentka psychodietetyki i autorka bloga SzybkaPrzemiana.pl, gdzie od ponad 11 lat propaguje zdrowe odżywianie, aktywny styl życia i doradza w zakresie Diety Przyspieszającej Metabolizm i innych zdrowych diet.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *