Różne

Dzień 7. Pierwszy tydzień zakończony

Dzień 7. Faza 3. diety przyspieszającej metabolizm (niedziela)

Śniadanie: kromka chleba esseńskiego, 2 łyżki humusu, papryka, ogórek, brokuł
II śniadanie: 2 łyżki hummusu, kawałek papryki
Obiad: jajko sadzone, sałatka na ciepło z patata, 1 łyżki ryżu brązowego, 1 łyżki pestek dyni z imbirem, czosnkiem i oliwą z oliwek, seler naciowy
Podwieczorek: 1/4 szklanki pestek z dyni
Kolacja: pierś kurczaka obtoczona w pieprzu, papryce, czosnku granulowanym smażona na oleju z pestek winogron, surówka z rukoli, szpinaku, papryki i selera naciowego z sosem winegret
Oraz: 2,5 l wody, 3 kawy zbożowe
Wysiłek fizyczny: godzinny spacer

To kolejny dzień, kiedy znów obudziłam się z nieznanych (lub właśnie znanych – związanych dietą) powodów bladym świtem, jednak tym razem udało mi się zasnąć, co prawda nie na długo, ale zawsze coś.

Siódmy dzień diety kończy cykl pierwszego tygodnia diety przyspieszającej metabolizm. Czas na małe podsumowania.

Po 1-szym tygodniu stwierdzam, że dietę  DA się stosować nawet przy moim zabieganym trybie życia. Co prawda wymaga to zachodu, planowania, jednak fajne jest to, że jemy codziennie zdrowe, świeże, domowe jedzenie. Gdyby nie dieta, ciężko byłoby się zmobilizować do takiej dyscypliny. Najprościej jest zjeść byle co, byle jak i byle gdzie, np. hot doga na ulicy.

Jak dla mnie największym problemem minionego tygodnia było odstawienie kofeiny. Co prawda objawy uzależnienia ustały po jakichś 3-4 dniach, ale zachcianka nadal pozostała. Już jej nie potrzebuję, mam energię nie pijąc ani krzty kawy, ale z chęcią wzięłabym do ręki filiżankę tego aromatycznego napoju…  Naprawdę nikomu nie polecam nagłego odstawania kawy z dnia na dzień, dużo korzystniej i mniej boleśnie byłoby stopniowo ograniczać jej ilość.

Jeśli chodzi o fazy, widzę to tak:

Faza 1. Najgorzej ją zniosłam, przez brak kawy, ale też brak doświadczenia w stosowaniu diety przyśpieszającej metabolizm. Śniadanie było zdecydowanie zbyt skromne, ale nie wiedziałam jeszcze wtedy, że można dodać niego warzywa. Jutro tak właśnie zamierzam.

Faza 2. – Dużo lepiej, choć ta faza uchodzi za najtrudniejszą, jednak akurat ten sposób odżywania mam przećwiczony po diecie niskowęglowodanowej. Białko uważam za bardziej sycące niż zdrowe węglowodany, dużo dłużej nie odczuwam głodu po zjedzeniu 100 gram łososia, niż po połowie szklanki płatków owsianych z połówką jabłka.

Faza 3. – Bardzo przyjemna, można jeść mnóstwo pysznych rzeczy i na dodatek trwa aż 3 dni. Naprawdę nie ma powodów do narzekania.

Sądzę też , że w moim przypadku chyba nie do końca sprawdza się idea gotowania na cały tydzień (mimo, że to bardzo wygodne) – mam w zamrażarce dania identyczne, jak w minionym tygodniu i już teraz wiem, że miałabym ochotę na coś zupełnie innego, na kolejne eksperymenty kulinarne. Może dorzucę do tych gotowych dań jakieś ciekawe dodatki.

A ile udało mi się zrzucić w ciągu pierwszego tygodnia? O efektach napiszę jutro. Choć mam wrażenie, że w fazie 3. proces chudnięcia uległ zahamowaniu, a miało być przecież “intensywne spalanie tłuszczu”. Hmmmm…

image_print

Absolwentka psychodietetyki i autorka bloga SzybkaPrzemiana.pl, gdzie od 10 lat propaguje zdrowe odżywianie, aktywny styl życia i doradza w zakresie Diety Przyspieszającej Metabolizm i innych zdrowych diet.

34 komentarze

  • Zielonygroszek

    Po tygodniu, jak juz wiem JAK jeść nie twierdze, ze jest trudna. Wymaga mobilizacji, ale uczy dobrych nawyków. W ogóle nie brakuje mi słodyczy, przez ktore tak przytyłam. Z kawa rożnie-jak pisałam, jestem chora i aby w ogóle funkcjonować i moc zajmować sie dwójka małych dzieci 3 razy napilam sie kawy. Ja uważam, ze ona ma pozytywny wpływ na metabolizm wiec od czasu do czasu wypije, ale nie bede juz jej niewolnicą.

    Podoba mi sie ogrom warzyw, bo ostatnio bardzo to zajiedbalam. Mam jeszcze mały problem z ilością wody, ale staram sie trzymać tych 2 litrów (powinno byc ok 2,5l)

    Moje śniadanie-jajko sadzone na oleju kokosowym, kromka chleba essenskiego, poledwiczka bez azotanow (4male plasterki) marchew surowa, herbata zioła mnicha
    2 śniadanie-4 łodygi selera i 1/4 szklanki ziaren słonecznika

    Trzymajcie kciuki-dzis idę na urodziny do teściowej-bedzie obiad i pewnie ciasto…juz widzę te spojrzenia i teksty “ojej to tylko 1 kawałek ciasta”…

  • Ewa / SzybkaPrzemiana.pl

    Trzymam kciuki 🙂 Kawałek ciasta zjesz, kiedy skończysz dietowanie 🙂
    Co do kawy, też wielokrotnie czytałam, że właśnie ułatwia spalanie tłuszczu. Widocznie Pomroy ma jakąś inną koncepcję, trudno, na razie trzymam się jej zaleceń, ale do kawy wrócę po zakończeniu diety. Tylko ograniczę jej ilość.

  • Zielonygroszek

    Bo tam to chyba mało kto pije zwykłą czarną 😀 pakują mleko, śmietankę, bita śmietanę i syropy i taka kawa faktycznie moze zaszkodzic

  • Małgośka

    Jestem już trochę dalej, bo mam za sobą drugi tydzień I fazy. Była znacznie łatwiejsza niż pierwsza. Rzeczywiście, juz się przyzwyczaiłam. Nie odczuwam ani głodu, ani braku czegokolwiek – ja to nazywam smaczkami na coś….. Jedzenie jest bardzo urozmaicone. Z reguły stosuję przepisy z książki, bo w zasadzie prawie wszystko jest dostępne.
    Zgadzam się z Ewą, że najgorszy jest brak kawy. Funkcjonowanie z ciśnieniem 90/60 nie nalezy do przyjemności. Ale wczoraj było już lepiej. Jak zaczynam zasypiać – zaczynam coś intensywnie robić – to dobry sposób.
    Schudłam 2,1 kg. Na początku po 300 g, póżniej wolniej, ale też spada.
    Pozdrawiam

  • Batka

    Ewo, dlaczego skoro w pustym menu z ksiazki dla faziy 3 na przekaske powinno sie zjesc: warzywa+zdrowy tluszcz+proteiny w przykladowym menu z ksiazki jest np. tylko 60gr krewetek z cytryna lub 1/2 avokado z sola, lub tylko 1/4 szklanki migdalow, sama probuje ulozyc jadlospis ale co chwila sie gubie…

    • Ewa / SzybkaPrzemiana.pl

      To dlatego, że możesz zjeść warzywa, zdrowy tluszcz, proteiny, ale nie ma obowiązku jedzenia posiłku, który zawiera wszyskie te składniki naraz. Do krewetek z cytryną możesz zjeść jakeś warzywa, ale nie musisz, podobnie do awokado – możesz dołożyć warzywo, ale to tylko opcja, nie musisz tego koniecznie robić.

    • Batka

      jestem na etapie komponowania jadlospisu na faze 3, ale nie rozumiem do konca tych sniadan… nawet w Twoich przykladach Ewuniu nie ma zawartych wszystkich skladnikow ktore powinny byc np:Dzień 7. Faza 3. diety przyspieszającej metabolizm

      Śniadanie: kromka chleba esseńskiego, 2 łyżki humusu, papryka, ogórek, brokuł

      a gdzie proteiny? pomijamy? i w ogole, sa pomijane proteiny i ziarna
      faza 3 to dla mnie skomplikowany uklad, juz sie pogubilam co i ile…

      • Ewa / SzybkaPrzemiana.pl

        Batka, humus to właśnie proteiny roślinne (jest z cieciorki), zoabcz w książce na spis dozwolonych składników, wszędzie jest wymienione białko zwierzęce i białko roślinne osobno. Proteiny nie muszą być pochodzenia odzwierzęcego, dietę mogą też stosować wegetarianie.

  • Batka

    dzieki Ewciu mi juz sie chyba wszystko kicka, chyba zabardzo sie staram zeby aby tylko wszystko poszlo zgodnie z planem.

    • ida

      Beatko nie martw się tym, bo jest bardzo dużo informacji do zapamiętania i chyba większość ma z tym problem 😉
      Ja co jakiś czas po dyskusjach tu, wracam do książki i odkrywam na nowo pewne informację 😉
      I utrwalam 😉

  • Agnieszka

    Dla mnie tez pierwszy tydzień zakończony 🙂 Rano jak zwykle owsianka, jabluszko i kiwi, papryka. Drugie śniadanie dwie spore łyżki hummusu (bo juz chciałam wyjesc do końca) plus cukinia pokrojona w słupki. Obiad …. przeszedl smakowo najśmielsze oczekiwania. Pol patata ugotowane, pol szklanki ugotowanych ziaren mixa fasolek wszelakich (funkcjonuje to pod nazwa zupa śródziemnomorska) , cukinia w talarkach podpieczona na oliwie i ryba upieczona w piekarniku. Subtelnie sypniete dynia i olejem z dyni. Achhh.. Na deser grejfrut z cynamonem. A dzieci lody 😉 Na podwieczorek trochę orzechów, garść pewnie plus łyżeczka masła migdalowego. Na kolację będzie sałatka z awokado, polowa szkalnki tych ziaren z obiadu, papryka, nasiona… I do widzenia boska fazo 3 😉
    Powiem tak, zwazylam się rano i po 6 dniach zaliczylam szok stulecia 😉 jutro się zwaze oficjalnie i podam wynik. Ale tytułem wstępu – odchudzam się od października z V. Chudlam ładnie (12kg), dieta raczej nie za wysokolaloryczna, aczkolwiek rozsądna. Jednak od początku stycznia miałam zastój – waga stanęła na 63kg (163cm) i tak trwała ponad 2miesiace. I nie działo się nic więcej, a bardziej ograniczyć kalorii juz nie mogłam. I wreszcie tydzień temu się zdecydowała na TĘ dietę. I szok. Może tez szok dla organizmu, ze je bez ograniczeń (poniekąd ;)). Na dodatek nie ćwicze, ba, nawet nie chodzę, a efekt taki ze … O matko!! 😉

  • ida

    Ewuniu tak się zastanawiam nad aktywnością w fazie 3.
    Tym bardziej, że brakuje mi weekendowych wycieczek rowerowych 😛

    Autorka diety sugeruje tylko jogę itp.
    I sama sobie wyjaśniłam dlaczego, przypominając, że przy intensywnym wysiłku spalane są cukry zmagazynowane w mięśniach, a nie tłuszcze, ale… wczoraj siostra, fitwowmenka, uświadomiła mnie, że to ma miejsce przez 1 godzinę ćwiczeń, a później spalany jest tłuszcz.

    W związku z tym, że moje wycieczki rowerowe trwają min. 2-3 godziny, to tak się zastanawiam czy Pomroy wyjaśnia dlaczego w fazie 3 tylko relaks? 😉 bo może jednak dopuszczalny jest intensywniejszy, ale dłuższy wysiłek? 😉

    Co Ty o tym myślisz?

  • Pela

    Dzis jest ostatni dzien pierwszego tygodni, jadlam wedlug zasad pomroy ale musze stwierdzic, ze moja waga nie spadla. Co mam zrobic?

  • AsiaR

    Melduje sie po pierwszym tygodniu z czego cala 3 faza juz na wyjezdzie wakacyjnym. Jak na razie, zeby nie zapeszac jestem zachwycona. DOBRA WIADOMOSC jest taka, ze przy takiej ilosci jedzenia po pierwsze NIE TYJE!!!! A po drugie schudlam 1.8 kg!!!! I dodam, zr jestem przed trudnymi dniami. To jest dla mnie szok, tym bardziej po mooch dietowych ostatnich przejsciach. Jest pysznie, smacznie i wcale nie tak zle. Jestem naprawde syta, ale tak zdrowo, nie czuje sie objedzona, ani ociezala. Zniknela opuchlizna zwiazana z zatrzymywaniem wody. A zycie bez kawy jest WYRAZNIEJSZE!!! Tak. Jakos wszystko jest jasniejsze, mam lepsza koncentracje i jest super. Jestem na wakacjach i mam nadzieje ze sie tak fajnie dalej bedzie ciagnelo. Faza 3 bosssska. Ale dzis z checia wrocilam na faze 1 🙂 faza 2 rzeczywiscie najbardziej mozolna ze wzgledu na brak owocow. Trzymajcie kciuki:-)

  • HaniaBZ

    Plan na jutro – faza 3
    Śniadanie – krem czekoladowy z orzechami, trochę bardziej płynny z borówkami, pomidor czy to trochę nie przesada, że to na śniadanie?
    Przekąska przedpołudniowa – awokado z pomidorem (też problem powinnam zjeść pół a mam całe, którego jutro już nie zużyje)
    Obiad – zupa krem, ta co wczoraj
    Przekąska popołudniowa – pieczona cukinia z mleczkiem kokosowym (będę to chciała podgrzać w pracy) i tutaj pytanie ile tego mleczka mogę mieć?
    Kolacja – chilii concarne ugotowane przez męża dla całej rodziny: wołowina, czerwona fasola, kakao, cebula czosnek, chilli jedynie co użyte to odrobina oleju rzepakowego a nie jakiegoś lepszego, ale ilość nie duża
    Do torby biorę orzeszki laskowe, gdybym nie wyrobiła się na przekąskę przedpołudniową. Ponieważ idę na rozpoczęcie roku szkolnego. Nie wiem czy lepiej wydłużyć przerwę między posiłkami do 4 godzin, czy zjeść orzeszki a po 2-3 godzinach zjeść zaplanowaną przekąskę przedpołudniową?

    • SzybkaPrzemiana.pl

      Krem na śniadanie może być.
      Na podstawie przepsiu Pomroy na curry kokosowe z kurczaka, można wywnioskować, że mleczka kokosowego może być 1/4 puszki 420 gram, czyli całkiem sporo.
      Jeśli przez te 4 godziny nie będziesz głodna, to możesz przeczekać, ale jeśli pojawi się głód, to lepiej zjeść przekąskę.

  • Dorota

    No i nastał koniec siódmego dnia diety. Czas szybko zleciał. Na początku byłam głodna, potem nie mogłam się doczekać końca fazy 2, żeby w końcu zjeść jakiś tłuszcz (oczywiście zdrowy :)) faza III jest świetna i pyszna, ale waga nie spada co mnie dziwi, bo podobno następuje intensywne spalanie własnego tłuszczu…
    Waga spadła 1.8 kg (z 68,7 kg na 66,9 kg). Najlepsze spadki zanotowałam w II fazie a w III fazie waga stanęła (również nie podskoczyła to też dobrze :)) póki co dążę do wagi 59-58 kg przy wzroście 163 cm, a jak dalej będzie mnie “uwierać” to będę walczyć dopóki nie powiem, że świetnie się czuję we własnym ciele.

    Jadłospis na dziś:
    Śniadanie 10.30 – pół szklanki płatków owsianych, ksylitol, pół brzoskwini, 1/4 szklanki pestek dyni, pomidor
    II śniadanie 14.00 – kromka chleba esseńskiego + 2 łyżki humusu + pomidor (potem spojrzałam, że to miało być śniadanie z tym chlebkiem, ale ciągle się uczę :))
    Obiad 16.30 – 120 g schabu smażonego na łyżce oleju z pestek winogron z cebulką i pieczarkami; sałatka (sałata, ogórek, papryka, łyżeczka oliwy, przyprawy) + brzoskwinia
    Kolacja 19.30 – risotto
    Przekąska 22.00 – 1/4 szklanki orzechów nerkowca + zupa krem z pieczarek (miał być krem a wyszło trochę za rzadkie, ale co tam ;-))

    Trzymajcie się dzielnie!

    • SzybkaPrzemiana.pl

      Spalanie w czasie 3. fazy nie jest widoczne od razu na wadze, to proces rozłożony w czasie. Najczęściej w czasie 3. fazy waga staje lub lekko idzie od góry. U mnie, podobnie jak u Ciebie największe spadki były w fazie 2., ale często też w 1. Pozdrawiam.

  • Monika

    Gratulacje Dorota niezły wynik, ja dziś 5 dzień czyli 1 dzień fazy 3, też się jeszcze gubię strasznie. Mój wynik na dziś za te 5 dni to -1,2 kg. W fazie drugiej jakoś słabo mi szło i nic nie zrzuciłam. Zobaczymy jaki wynik będzie po dodaniu tłuszczu.
    Moje menu:
    7,30 przekąska – pomidor i 2 łyżki humusu
    10,30 śniadanie – owsianka 1/2 szkl. + 1/4 orzechów włoskich + 3 śliwki+ ksylitol + cynamon
    13,30 obiad – 1/4 szkl. risotto z kaszy pęczak z burakami, łosoś pieczony + buraki
    16,30 podwieczorek – chyba zjem orzechy jakies nerkowce mogą być?
    19,30 na kolację może jajko gotowane /Ewciu może być?/ kromka chleba essenskiego /czy lepiej zrezygnować?/ i sałatke zrobię z pomidora, cebuli, ogórka i sałaty.
    Czy tak może wyglądać mój jadłospis?
    Boję się weekendu, ponieważ w weekendy zawsze mam nieregularne jedzenie, ale trzeba bedzie siedziec w domu i pichcić 🙂
    Oraz jeszcze jedno dośc krępujące pytanie, jak u Was wygladają wizyty w toalecie? bo ja szczerze byłam tylko raz dopiero na 5 dni 🙁

    • SzybkaPrzemiana.pl

      Może być jajko na kolację, z chleba lepiej zrezygnować (chyba że pół kromki – powiedzmy odpowiednik 1/4 szklanki ziaren). Nerkowce są OK. Menu OK.
      Pisałam gdzieś w komentarzach, co Pomoroy poleca na zaparcia, nie mogę teraz tego znaleźć, poszukam wieczorem (może zrobię z tego osobny wpis). Sama zmiana diety może je pwodować, podobno dość częsta sytuacja.

  • Dorota

    Ja nagotowałam risotto i kokosowe curry z kurczakiem, humus, poporcjowałam a potem tylko wyciągałam z lodówki i postaram się tak zrobić w każdej fazie. Dziś i jutro u mnie kolejna faza I. Mam (prawie) krem z pieczarek, krem z dyni, chyba zrobię jeszcze leczo i znów będzie zapas na czas kiedy dopadnie mnie głód. Waga podskoczyła a tak się cieszyłam he he 😉 no trudno, rozpaczać nie będę, robię swoje i tyle 🙂
    U mnie z wizytami w toalecie nie ma problemu, ale przed dietą były zastoje, czasem ogromne. Powodzenia!

  • Monika

    Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi.
    Coś czytałam i wit. C. żeby to stosować, już Twojego bloga przeczytałam kilka razy, ale nadal pojawiają się pytania 🙂
    A dynia hokkaido może być? Każda czy konkretne?

  • iwona

    mam pytanie, co w tym dniu było na śniadanie proteiną? Bo rozumiem, że trzeba zjeść coś z każdego rodzaju wymienionego w tabelce, czy może się mylę? Przeczytałam wczoraj Twój pamiętnik, calutki, i bardzo mnie podniósł na duchu, bo właśnie mam jakiś przestój. Ale 4,5kg w 2.5 tygodnia to i tak nieźle. Pozdrawiam

  • riverina

    Tłuszcze też, bo tahini to masło sezamowe. No i klasyczny humus podaje się polany oliwą, wiec tłuszczu moze być jeszcze więcej.

  • Magdalena Kalinska

    To i ja zrelacjonuję swój pierwszy tydzień 🙂 Dramatu jaki przeszłam po odstawieniu kawy nie da się opisać. JEdnak posiłki w diecie (korzystałam z planu dla początkujących) są w porządku. Nic nie sprawiało mi większego problemu, żadna faza nie była uciążliwa. Wodę piłam regularnie, mnóstwo ziółek wszelakich, grzechów przez 5 dni żadnych. Samopoczucie mam rewelacyjne, mogę góry przenosić, energia mnie rozpiera, co jest dla mnie tym bardziej cenne, że przez ostatni rok czułam się jak skopany wór. Czemu? BO ćwiczyłam 3 razy w tygodniu (jak nie siłownia to biegi od 8 do 10 km) plus intensywne pływanie? Czemu znowu? bo myślałam, ze tak schudnę. A przytyłam sakramencko dużo przy diecie 1500 kcal. I byłam totalnie wyczerpana. Bo rodzinne obowiązki też trzeba odhaczyć. Fenomenalne w te diecie jest też to, że w porównaniu z poprzednimi dietami (czy sposobem odżywiania) niesamowicie mało czasu spędzam w kuchni. Prawie że nie wiem teraz co robić z wolnym czasem – w kuchni nie siedzę godzinami, ćwiczyć mi nie wolno tyle co kiedyś – cud miód! Czuję, że odzyskuję kontrolę nad swoim życiem.
    I przyszedł weekend – ooo loosie! To byl koszmar. Gdy robiłam rodzinie obiad (karmię ich prozdrowotnie, organicznie i eko ;)) to siłą rzeczy lizałam łyżki by spróbować czy dobre, dość doprawione itp. Na ile poważny to błąd? Nie wiem 🙁 Mam tradycję, którą niestety zarzuciłam gdy biegałam w weekendy, że w sobotę piekę rodzinie coś słodkiego (między innymi żeby dziewczyny nie pchały w siebie tych syfiastych świństw ze sklepów). Więc upiekłam ciasto drożdżowe, z kruszonką…, i lukrem… i owocami… I niestety zeżarłam maciupką wielkości…dwóch łyżeczek – “dupkę” ciasta – to ten grzech weekendowy. Musiałam. Gdybym tego nie zrobiła, szukałabym języka w miejscu gdzie być go nie powinno. niedziela była podobna – sporo próbowania bo gotowałam obiad dzieciom na dziś i jutro, ale już bez podżerania ciasta. Za to zrobiłam sobie mleko kokosowe. I w sobotę i w niedzielę na podwieczorek wypiła kubek kawy z cykorii z mlekiem 😀 BYłam w niebie! Do drugiej kawy – wydała mi się tak tłusta, ze nie dopiłam do końca. Nie będę eksperymetować więcej. Poczekam do końca diety i wrócę do mleka bez laktozy. B zrobiłam też mleko ryżowe – o fujj!, jaki glut a im bardziej rozrzedzałam tym bardziej traciło smak. Kawy nie zabieliło w ogóle i spaskudzilo maksymalnie.

    Nie weszłam na wagę 🙁 Boję się.

    • Ewa - SzybkaPrzemiana

      Magda, jest mi niezmiernie miło słyszeć, że czujesz się dobrze i masz dużo energii. Dla mnie również moment przejścia na tę dietę był momentem, kiedy po wielu miesiącach chronicznego zmęczenia zaczęłam dobrze się czuć. Tymi weekendowymi “wpadkami” nie przejmuj się, liczy się całokształt. Trzymam kciuki i koniecznie dawaj znać, co dalej. Pozdrawiam.

Skomentuj Marta-Sara Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *