Zasady diety

Dieta a brak czasu

Jak radzić sobie z dietą, kiedy mamy bardzo mało czasu na gotowanie? Taki temat wypłynął ostatnio w komentarzach i obiecałam podzielić się moimi „patentami”, jakie wykorzystuję w czasie diety przyspieszającej metabolizm.

Każdy, kto czytał stronę O mnie, wie, że jestem dość zajętą osobą – pracuję na pełnym etacie, mam dwójkę dość małych jeszcze dzieci, chodzę na kurs językowy oraz piszę bloga. Ostatnio podjęłam także studia podyplomowe związane z tematyką tego bloga, ale o tym napiszę więcej innym razem 🙂

Nie za wiele mam czasu na gotowanie, a czasem dodatkowo brakuje mi sił czy też ochoty na stanie przy garach. Dlatego są takie tygodnie, kiedy wysiłek przygotowywania posiłków ograniczam do niezbędnego minimum:

Proteiny na cały tydzień

Upieczenie w weekend indyka w musztardzie lub innej mięsnej pieczeni to absolutna podstawa. Może służyć jako mięso obiadowe w każdej fazie diety i – co ważne – jako przekąska w uchodzącej za trudną fazie 2. Wiem, powtarzam to znudzenia, ale indyk przygotowany w ten sposób jest pyszny. Najlepszy przez pierwsze dwa dni, więc zaraz po ostygnięciu kroję na porcje, owijam folią aluminiową pojedynczno każdą z nich i zamrażam. Po rozmrożeniu jest jak świeży. Zamiast indyka może być też schab w majeranku i papryce. Zatem jeśli uda mi się upiec w weekend indyka (co nie jest trudne, bo sama czynność przygotowania go to raptem 10 minut + pieczenie) lub inną pieczeń, mam zapewnione awaryjne obiady na cały tydzień oraz przekąski na fazę 2.

Warzywa z mrożonek

Warzywa to podstawa diety, a jak wiadomo ich mycie, obieranie, krojenie itd. zajmuje czas. Dlatego, kiedy mam mało czasu, jestem wielką fanką mrożonek. W ciągu 12 minut mam gotową dużą miskę warzyw. Dokładnie tyle trwa przygotowanie ich w kuchence mikrofalowej. Wsypuję zawartość całej mrożonki (lub mieszankę kilku) do ceramicznego naczynia, posypuję solą morską, pieprzem, czosnkiem granulowanym i chili (mój żelazny zestaw przyprawowy), przykrywam i wstawiam do kuchenki nastawionej na najwyższą moc. Wiele jest na rynku mrożonek spełniających wymogi diety, np. marchew, brokuły, szpinak, kalafior, fasolka szparagowa żółta i zielona. Warto wiedzieć, że istnieje też dynia mrożona w kostce np. Hortexu (świetna opcja dla fazy 1.) oraz mrożone plasterki pieczarek marki Tesco – idealne urozmaicenie warzyw w każdej fazie, a szczególnie w fazie 2. Można sobie przygotować mieszankę fasolki szparagowej, szpinaku, brokułów, pieczarek, obficie posypaną ulubionymi przyprawami. Im więcej składników na talerzu, tym trudniej dociera do nas fakt, że jesteśmy na diecie 😉

Łosoś i tuńczyk w wersji ratunkowej

W fazie 2. opcją ratunkową jest łosoś wędzony lub inną wędlinę bez azotanów – gdyby nie on, mogłoby być naprawdę ciężko. Może być śniadaniem, obiadem, kolacją czy przekąską. Kiedy idę do pracy i nie mam nic ze sobą na obiad, wystarczy, że kupię gdzieś po drodze łososia i mam zapewnione posiłki oraz przekąski. Dodam jeszcze, że wykonuję pracę w zasadzie biurową (w sensie – siedzę przy biurku), mam w okolicy parę sklepów, a w „służbowej” kuchni kuchenkę mikrofalową, więc w awaryjnych sytuacjach mogę kupić mrożonkę i przygotować ją na szybko pracy. Przeważnie jednak przynoszę warzywa ze sobą w plastikowych pojemnikach (chodzenia z pojemnikami raczej nie unikniemy na diecie przyspieszającej metabolizm). Polecam łososia wędzonego na ciepło z Biedronki. Porównywałam z innymi markami i moim zdaniem z Biedry jest najlepszy (i najtańszy).

Tuńczyk w puszce w sosie własnym to kolejna opcja ratunkowa – dozwolony w każdej fazie. W szufladzie biurka trzymam zawsze kilka puszek na wszelki wypadek. Może być z dodatkiem warzyw daniem głównym w każdej fazie oraz przekąską w fazie 2.

Śniadania

Żaden problem, skoro przez 5 dniu w tygodniu mogą być to płatki owsiane z owocami. Jeśli nie do końca pochodzą nam płatki, można zaopatrzyć się w chleb esseńki czy nagotować np. kaszy jaglanej i zamrozić. I znów więcej komplikacji jest w fazie 2. – jeśli nie chcemy jeść na śniadanie mięsa czy łososia, trzeba usmażyć omlet z białek i warzyw.

Zakupy

To one zabierają nasz cenny czas. Dlatego kupuję przez internet i raz w tygodniu miły pan przynosi mi wszystko do domu. Korzystam z e-zakupów Tesco i zapewniam, że nie ma czego się bać – jeśli jakiś produkt np. z warzyw nam się nie spodoba, nie musimy go kupować.

Komentarz czytelniczki z Facebooka:

Marta: Najtrudniejszy był 1. i 2. tydzień, kiedy jeszcze nie byłam w stanie opanować co i jak powinno być, znałam tylko gotowe jadłospisy z książki … Dla mnie podstawą okazała się patelnia ceramiczna! I np. indyk, wieprzowinka – kupuję jako mięso mielone, od razu dzielę sobie na porcje na dzień, na rozgrzaną patelnie wrzucam mięso, posypuję je tylko solą słoneczna (do zrobienia samemu w domu, ma bardzo wyrazisty i intensywny smak ). Smażę z 2 stron, w międzyczasie robię sobie surówkę, np. kiszoną kapustę z marchewką, cebulką i ziołami. Całość zajmuje 10 min. W pojemniczki i do pracy! Przydaje się też mikser do szatkowania.
Pichcenie wcale nie musi być męczące! Innym sposobem jest szybkowar, też ułatwia prace. Gotowe puszki z tuńczykiem plus gotowany brokuł na kolację – to po prostu pyszne.
Jeśli chodzi o napoje na diecie, 2 litrami wrzącej wody zalewam kawałek świeżego imbiru, dodaję miętę i to piję cały dzionek, ale uwaga bardzo podkręca metabolizm i szybko możemy być głodni! Wtedy będziemy sięgać po dodatkowe porcje warzyw które można jeść bez ograniczeń.

Zobacz także:

A Wy – jakie macie patenty na zaoszczędzenie czasu na diecie?

image_print

Absolwentka psychodietetyki i autorka bloga SzybkaPrzemiana.pl, gdzie od 10 lat propaguje zdrowe odżywianie, aktywny styl życia i doradza w zakresie Diety Przyspieszającej Metabolizm i innych zdrowych diet.

16 komentarzy

  • Asia

    Witam, jestem na diecie od 7 tydzień miałam parę imprez więc starałam się jeść tak aby nie zwracając uwagi innych gości ale za chwilę Boże Narodzenie. Pisałaś jak przetrwać Wielkanoc może i teraz parę dobrych rad?Pomóż nam Ewo!

      • Nuviel

        Ewo, morożnki…takie to oczywiste że są OK i moga zaoszczędzić czas, ale nie pomyślałam o tym wcześniej. Faktycznie nawet dynie znalazłam mrożoną… DZIĘKI:)

        Asia, ja jestem na diecie 9 tydzień i też kombinuje jak koń pod górkę co w święta. Pomyślałam sobie, że 9 tydzień to już całkiem sporo na diecie, więc może tydzień świąteczny mógłby być tygodniem wypróbowania fazy 4tej. Zobaczę czy tyję i jak wogóle mój organizm to odbierze. Wydaje mi się, że tydzień 7dmy+ też jest dobry na zrobienie takiego eksperymentu.
        Druga opcja to ta, że robimy 4tą fazę 22-25 grudzień a potem po jednym dniu do końca tygodnia: 1F – 26sty, 2F -27my, 3F – 28my. I od nowego tygodnia normalna dieta. Może jeszcze w Sylwestra zroie coś takiego.

  • SzybkaPrzemiana.pl

    Od razu mogę Ci powiedzieć, że gdy przejdziesz na 4. fazę, waga pójdzie trochę do góry, ale dobra wiadomość jest taka, że jest to tycie pozorne, bo jak tylko wrócisz na dietę błyskawicznie (mniej niż tydzień) wrócisz do wagi wyjściowej. Przetestowałam to na sobie, inne czytelniczki miały tak samo. W zasadzie cały czas tak funcjonuję – jestem na fazie 4. (niezbyt rystrykcyjnej), potem powtarzam dietę przez tydzień i po jego zakończeniu znów ważę tyle samo, co w momencie zakończenia odchudzania.

  • Marta-Sara

    Oprócz mrożonek są też warzywa w puszkach lub słoikach – może to trochę bardziej przetworzone, ale od czasu do czasu, np groszek konserwowy bez cukru (faza 1 i 4), fasolka szparagowa w wodzie (w słoiku) – to można mieć zawsze w biurku i nie trzeba gotować ani obierać 🙂

    Co do Świąt, to planowałam popróbować prawie wszystkiego i odpuścić dietę, ale szkoda mi wagi, bo wreszcie poszła o kolejne pół kg w dół (mimo 4.fazy), ech…

  • Isiabelka

    Ja też jestem osobą mocno „bezczasową”:) i by zminimalizować czas bawienia się z krojeniem, głównie cebuli, bez której nie umiem się obejść, w weekend kroję na drobno parę cebul i je zamrażam w oddzielnych woreczkach. Potem, w ciągu tygodnia po prostu wyjmuję tę domową „mrożonkę” i dodaję do sosu. Z Biedronką też się zaprzyjaźniłam od wakacji, mimo, że wcześniej tam w ogóle nie kupowałam. Tam zawsze kupuję (oprócz łososia wędzonego na ciepło, który zgadzam się z Ewą, że jest po prostu najlepszy) dużo mango, które zamrażam (świetny patent na ten owoc wyczytany w książce Pomroy). Trochę kłopotu sprawiają mi przekąski w fazie II – mnie np. indyk pieczony na soli kompletnie nie smakuje:( O mrożonej dyni nie słyszałam – dzięki Ewa!

  • Marta-Sara

    Isiabelka,
    Może znajdziesz w jakimś sklepie kabanosy lub kiełbaski bez azotynu sodu. U nas są z firmy Konspol (z Nowego Targu) i na pewno dowożą do Biedronki po całej okolicy łącznie z Krakowem, ale nad morzem ich nie widziałam, więc mogą mieć tylko lokalnie.
    Pomroy dopuszcza jakieś kiełbaski.
    A próbowałaś pieczone kuleczki z piersi kurczaka – ostatnio ze 2 razy robiłam bez białka, żeby się żółtko nie marnowało – i jest OK – trzymają się dobrze bez białka 🙂

  • Nika

    Dziewczyny, macie super z tymi mrozonkami, ja ma z tym wiekszy problem. Nie widzialam nigdzie mrozonki, ktora trafila w moj smak, moze poza mieszanka chinska bez kalafiora. Probowalam mrozic warzywa sama, ale po rozmrozeniu sa jakies miekkie i fuj :(. Zostaje mi gotowac i mrozic, co wczoraj zrobilam. Kurczak z mleczkiem kokosowym w mojej wersji tj.z warzywami, ktore lubie ( zmartwila mnie troche wzmianka na temat prazenia orzechow) oraz kurczaka z cebula, ktore uwazam za genialne danie 2 fazy ( dzieki za pomysl, wczoraj z cebuli zrobila sie prawie konfitura ;)). Dzisiaj bede gotowac potrawke z kurczaka i wieprzowine z jablkami, tez byla pyszna. Robie po 4 porcje, wiec 2 tygodnie z glowy. Do tego pogotuje brazowy ryz i quinoe, dziki ryz juz ugotowany ( ponad 1,5 godziny!). I wszystko do zamrazalnika. Tak oszczedzam czas.To pierwsza dieta, na ktorej jem ze smakiem :))))))). Dzieki za przepisy. Pozdrawiam

  • pola

    Pomocy, jestem na diecie od 3 tygodni i bardzo sobie chwale, chociaz pije kawe ( ale slabiutka raz dziennie) i zbozowa. Niestety zdazyl sie wypadek w rodzinie, i zapomnialam o calym swiecie. 3 dni nie jadlam nic… prawie nic… nie moglam ani o tym myslec czy moge normalnie wrocic do diety, czy moj metabolizm juz umarl, czy terez nie przytyje, bo organizm oszczedzal?..czy mam zaczaC DIETE OD POCZATKU? dodam ,ze teraz tez nie czuje sie najlepiej, ale zmuszam sie by chociaz jakos wrocic do stanu uzywalnosci… po prostu nie mam apetytu….PO0MOZCIE

  • Magda K.

    Uważam, że ta dieta jest naprawdę mało czasochłonna jeśli chodzi o przygotowanie potraw. Mam wieeele doświadczenia w kwestii diet :/ A tu jeszcze można ten czas obciąć? no proszę 🙂

    I widzę, że popełniam jeszcze jeden błąd – staram się na każdy posiłek jeść coś innego – no i siłą rzeczy zaczyna brakować mi pomysłów,a i czas przygotowania się wydłuża.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *