Tydzień po zakończeniu diety. Ostrożność z odrobiną szaleństwa
Po diecie,  Różne

Tydzień po zakończeniu diety. Ostrożność z odrobiną szaleństwa

Dokładnie tydzień temu osiągnęłam swój cel – waga pokazała 58,2 kg. Postanowiłam jeszcze przez tydzień kontynuować dietę dla utrwalenia rezultatów. I, ku mojemu zdziwieniu, w środę rano zobaczyłam na wadze 57,7 kg! Zaczęłam zastanawiać się, co się takiego stało, że ostatnio moje chudnięcie przyspieszyło. W ciągu 5 dni zrzuciłam 1 kg, a w ciągu ostatnich 12 dni – 2 kg. A przecież moja waga jest już jak najbardziej prawidłowa, wg norm przy wzroście 167 cm, widełki dla prawidłowego ciężaru ciała wynoszą 54,4 – 69,4 kg. Czyli zostało mi tylko 3,5 kg do niedowagi (he he), a chudnę jak gdyby nigdy nic.

Nic jednak nie dzieje się bez powodu. Zaczęłam analizować przyczyny. Nic w diecie nie zmieniałam, jadłam te same produkty co zawsze. Ostatnio też nie ćwiczyłam, przyznaję się bez bicia. Jedyna nowość to taka, że zaczęłam przyjmować witaminę D, na polecenie lekarza, z powodu przejściowych problemów zdrowotnych, niezwiązanych z odchudzaniem, i to dużą dawkę – 4000 j.m. dziennie. Czyżby??? Pisałam o tym, że witamina D ma ogromne znaczenie w odchudzaniu (tekst tutaj), ale nie sądziłam, że może mi jej brakować, w końcu jest lato i słońca raczej nie brakuje.

Wagi 57,7 kg już nie chyba nie dam rady utrzymać, musiałabym jeszcze trochę ją utrwalać, a zmierzam raczej w kierunku wychodzenia z diety. Jak to robię? Pozostaję na diecie przyspieszającej metabolizm, ale z odstępstwami. Tak wpadłam w rytm 3 faz, że trudno mi przestać 😉

Faza 1. – jem tak jak na diecie, bo akurat to jest fajna faza, jest dużo owoców, węglowodany, z tym, że wprowadzam bardzo niewielkie ilości zdrowych tłuszczy, typu odrobina oliwy z oliwek do sałatki. Dosłownie łyżka, ale od razu zmienia smak na lepsze, bo jak wiadomo tłuszcz jest nośnikiem smaku.

Faza 2. – tutaj wprowadziłam na śniadanie jajko na twardo z cienką warstwą majonezu kieleckiego oraz pomidor, a do tego pół opakowania łososia wędzonego na ciepło (z Biedronki). Takie śniadanie w pełni mnie satysfakcjonuje. Jako przekąska białkowa – indyk w musztardzie pieczony na soli z warzywami (uwielbiam – dieta, nie dieta, mogę jeść codziennie). Na obiad pierś kurczaka z surówkami – z pobliskiej lunchowni. Mięso smażone na tłuszczu rzecz jasna. I kolacja taka jak w 2. fazie – sałatka z tuńczyka w wodzie z warzywami. Takie menu jest mi bardzo bliskie, bo przez dłuższy okres byłam na diecie niskowęglowodanowej i dosłownie przez cały czas tak jadłam. I to był błąd! Bo mój metabolizm siadł.

Faza 3. – tak pyszna faza, że jej przestrzeganie nie boli, a wręcz przeciwnie. Uwielbiam np. humus z chlebem esseńskim i pomidorem (ulubione śniadanie 3-fazowe). Chleba esseńskiego została mi jeszcze końcówka i ją wykorzystałam, ale zamierzam na podtrzymaniu zastąpić go chlebem żytnim Mestermecher. Moim zdaniem na najlepszy skład z dostępnych na rynku chlebów. W tej fazie zaczęłam już robić konkretne odstępstwa. Lampka wina wieczorem, a w sobotę i niedzielę niewielki słodki deser.

Jak to wpłynęło na moją wagę? Nie wiem, boję się sprawdzić 🙂 Myślę, że trochę skoczyła do góry, jednak zamierzam ją zbić z powrotem, bo jutro i pojutrze przejdę na fazę 1. i podejrzewam, że w połowie tygodnia wrócę do mojej wagi docelowej. Dam oczywiście znać, jak powiódł się ten plan, ale z moich doświadczeń wynika, że powinno być OK. A faza 1. jest super, więc żadne to wyrzeczenie. Owsiankę z owocami jadłabym nawet gdybym nie musiała stosować żadnych diet. Na obiad mam przygotowane leczo z kurczka z brązowym ryżem. A na przekąski owoce. Żyć, nie umierać 🙂

DODANE: Eksperyment zakończony sukcesem – w środę rano na wadze 58,2 kg (po 2 dniach diety jak w fazie 1., z jedynym odstępstwem).

image_print

Absolwentka psychodietetyki i autorka bloga SzybkaPrzemiana.pl, gdzie od 10 lat propaguje zdrowe odżywianie, aktywny styl życia i doradza w zakresie Diety Przyspieszającej Metabolizm i innych zdrowych diet.

8 komentarzy

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *