
Jak powstała dieta przyspieszająca metabolizm?
Dlaczego jedne produkty można jeść na diecie przyspieszającej metabolizm, a inne nie? Dlaczego np. w fazie 2. nie można jeść kalafiora, a w fazie 1. śliwek? I czemu nie można jeść ziemniaków? Przecież są takie zdrowe.
Pytań o to, czemu w fazie X nie można jeść produktu Y pojawia się mnóstwo, co wcale nie jest dziwi – człowiek jest istotą myślącą i lubi wiedzieć. Niemniej czasem odnoszę wrażenie, że sporo osób (zwłaszcza tych, które nie czytały książki) podejrzewa, że autorka diety Haylie Pomroy powybierała te produkty na chybił trafił nie kierując się większą logiką. Często też pojawiają się zarzuty, że jakiegoś produktu (np. gęsi) nie ma liście, bo nie jest popularny w USA, gdzie powstała dieta. A powstała następująco:
Autorka diety wyznaczyła cele poszczególnych faz, a następnie dopasowała do nich produkty.
Każdy z produktów wspiera cele danej fazy diety.
Faza 1. – uspokojenie nadnerczy, redukcja wydzielania hormonów stresu (hormon stresu kortyzol spowalnia przemianę materii i ułatwia odkładanie tłuszczu), stabilizacja poziomu cukru we krwi, pobudzenie enzymów trawiennych.
Faza 2. – odblokowanie zapasów tłuszczu, rozwój mięśni, pobudzenie wątroby (odpowiedzialnej za ponad 600 funkcji metabolicznych), pęcherzyka żółciowego (rozkłada tłuszcze) oraz trzustki (rozkłada białka).
Faza 3. – intensywne spalanie tłuszczu uwolnionego w fazie 2.
Tym sposobem jedne produkty znalazły się na liście diety, a inne nie, choć same w sobie nie są złe. Tak więc brak na diecie jakiegoś produktu (poza kilkoma wyjątkami typu pszenica czy soja) to nie jest papierek lakmusowy oznaczający “nigdy tego nie jedzcie”. Jest cała gama produktów typu miód, cukier daktylowy, jogurt grecki, tłuszcz gęsi, które można śmiało jeść po zakończeniu diety, jednak na samej diecie są one niewskazane, bo nie wspierają jej celów.
Dieta przyspieszająca metabolizm to taki sprytny plan, gdzie wszystkie elementy do siebie pasują i dzięki przemyślanemu doborowi produktów jest po prostu skuteczna.
Dodam jeszcze, że dieta ta powstała jakieś 20 lat temu, jest stosowana w kilku klinikach, skorzystały z niej tysiące osób i gdyby któreś z zasad nie sprawdzały się, już dawno o tym wiedzielibyśmy. Na tym etapie moim zdaniem można zaufać, że produkty dobrane są prawidłowo. Można oczywiście wysłać zapytanie do ekipy Haylie Pomroy poprzez specjalny formularz i zapytać dlaczego w fazie X nie jemy produktu Y, jednak mi osobiście szkoda czasu na takie teoretyczne dociekania, wolę dowiedzieć się o coś, co rzeczywiście mi i czytelnikom bloga się przyda, np. ostatnio pytałam, czy można jeść na diecie świeże figi (nie poleca się).
Kolejna sprawa to fazowość – każda faza ma swoje własne produkty.
I to też budzi spore kontrowersje, bo dlaczego np. nie można jeść pomidorów czy cukinii w 2. fazie? Przecież tak byłoby łatwiej, smaczniej i przyjemniej.
Otóż oprócz wspomnianego już dopasowania produktów do faz, ważna jest także zmienność. To, że dane warzywo jemy przez 2 w tygodniu, a w kolejne dni już zupełnie inne – ma duże znaczenie. Gdybyśmy codziennie jedli to samo, dieta nie byłaby tak skuteczna. Autorka diety poniekąd specjalnie dla każdej fazy przygotowała osobną listę, że wytrącać nasz organizm z przyzwyczajenia i zmuszać metabolizm do wytężonej pracy. Także nie chodzi o utrudnienie nam życia, lecz o to, żeby nasz tłuszcz znikał szybciej.
Co z tymi ziemniakami?
Wraz z rozpoczęciem sezonu na młode ziemniaki, co roku dostaję wiele zapytań – dlaczego nie można jeść na diecie ziemniaków, bo przecież są takie zdrowe. Prawda jest trochę inna. Pod względem wartości odżywczych ziemniaki plasują gdzieś na dole listy warzyw i w porównaniu z innymi jarzynami wypadają nader skromnie, a warto zauważyć, że na liście diety znajdują się same gwiazdy pod kątem ilości witamin i mikroelementów – to one podkręcają nasz metabolizm.
Na dodatek mają wysokie IG i zawierają mnóstwo skrobi, która szybko podnosi poziom cukru we krwi. To właśnie jest wyjaśnienie faktu, że wszyscy je tak uwielbiamy – podpadają pod kategorię produktów, od których niejako się uzależniamy. Bo kiedy poziom cukru raptownie spada, dążymy aby znów go podnieść i nieświadomie ciągnie nas do produktów, które mają takie działanie. Niestety ciężko jest naprawić metabolizm, kiedy cukier we krwi nam skacze, dlatego też ziemniaków na diecie nie jemy.
O ziemniakach napisałam trochę więcej tutaj: 5 najbardziej kontrowersyjnych tematów w historii bloga
Analogicznie wygląda sytuacja z wieloma innymi produktami – nie znalazły się na liście diety, ponieważ nie sprzyjają w 100% podkręcaniu metabolizmu (choć część z nich można włączyć do menu po diecie, na etapie zachowywania rezultatów). Z kolei produktom z dozwolonej listy można zaufać – na pewno przyczynią się do zrzucenia zbędnych kilogramów oraz poprawią nasz stan zdrowia i samopoczucie.
***
Zobacz także:
- Ziemniaki, banany, miód – dlaczego nie można ich jeść na diecie?
- 5 błędów, które sprawią, że nie schudniesz
- Najczęściej zadawane pytania na temat diety


9 komentarzy
olaa
czym mozna jeść warzywa miedzy posiłkami? 🙂
Ewa - SzybkaPrzemiana
Można, w razie głodu.
Kat
Zauważyłam, że w liście produktów nie ma niektórych ryb występujących w polskich sklepach (np. pstrąga). Czy to znaczy, że nie wolno ich jeść?
Ewa - SzybkaPrzemiana
Pstrąg jest na liście diety: https://szybkaprzemiana.pl/wp-content/uploads/NOWA-LISTA-09-16.pdf
Kat
Aha, faktycznie… W książce nie było go w pierwszej fazie diety i strasznie się zdziwiłam. Jak to? Nie ma pstrąga, śledzia, nawet dorsza?! Przecież to nie są tłuste ryby.
No ok.
A co z morszczukiem i makrelą? Zwłaszcza wędzoną, jest dużo tańsza od łososia. Nie znalazłam tych ryb nawet na twojej liście.
Ewa - SzybkaPrzemiana
Kat, sprawdź jeszcze raz, bo ryby te są na liście 🙂
Pingback:
Pingback:
Pingback: